Radio Białystok | Wiadomości | W Białymstoku policjanci zatrzymali grupę osób podejrzanych o rozbój
Pięcioro podejrzanych o brutalną napaść na przypadkowe osoby w Białymstoku trafiło do aresztu. Policja zatrzymała grupę osób, którym zarzuca rozbój.
Chodzi o zdarzenie sprzed kilku tygodni, do jakiego doszło na białostockich Dziesięcinach. Jak wynika z relacji pokrzywdzonych, w środku nocy napadła ich grupa pięciu osób. Najpierw zaatakowano mężczyznę, który został uderzony butelką w głowę i spryskany gazem, a gdy się przewrócił, napastnicy kopali go po całym ciele. Z kolei poszkodowaną kobietę zaatakował inna kobieta, która ciągnąc ją za włosy przewróciła ja i uderzyła głową o ziemię.
Napadnięci stracili telefony i pieniądze, a ich stan był na tyle poważny, że policjanci na miejsce wezwali karetkę pogotowia ratunkowego. Wszyscy podejrzani o napad zostali już zatrzymani i decyzją sądu osadzeni w areszcie - mówi podkomisarz Malwina Trochimczuk z Komendy Miejskiej Policji w Białymstoku.
Zatrzymani to 29-, 30-, 31- i 35-latkowie oraz 28-letnia kobieta. Jeden z mężczyzn był poszukiwany do odbycia kary 17 dni pozbawienia wolności.
Z ustaleń prokuratury wynika, że napastnicy i ofiary znali się z osiedla, ale napad nie był efektem porachunków. Podejrzanym za rozbój grozi do 15 lat więzienia.
Na 3 lata więzienia skazał w czwartek białostocki sąd mężczyznę oskarżonego o współudział w napadzie na właściciela kantoru i kradzież ok. 130 tys. zł w różnych walutach. Wobec tego mężczyzny to powtórny proces, w pierwszym uchylone zostało uniewinnienie.
Dzięki odważnej postawie seniora nie doszło do kradzieży. 92-letni mieszkaniec Śniadowa obronił się przed 29-letnim napastnikiem, który chciał zabrać mu portfel. Do zdarzenia miało dojść w tamtejszym parku.
Mieli śledzić pokrzywdzonego z warszawskiego lotniska do Białegostoku i tu zaatakować go, żeby ukraść pieniądze. Pięciorgu oskarżonym prokuratura zarzuca, że latem ubiegłego roku napadli na mężczyznę wracającego z Wielkiej Brytanii, który miał przy sobie dużą sumę pieniędzy. Ukradli 6,5 tysiąca zł, kolejnych 70 tys. im się nie udało, bo pokrzywdzony się bronił.