Radio Białystok | Wiadomości Studio Suwałki | Kiedyś to było, czyli z dziejów Suwalszczyzny - Przemyt
autor: Jakub Mikołajczuk
Granice odradzającego się państwa polskiego częściowo określił traktat pokojowy podpisany 28 czerwca 1919 roku w Wersalu. Powiaty suwalski i augustowski graniczyły bezpośrednio z niemiecką prowincją Prusy Wschodnie.
Od początku II Rzeczypospolitej mieszkańcy tych terenów udawali się na letnie roboty sezonowe do Prus. Migracje odbywały się nielegalnie, bez wymaganych dokumentów, przez zieloną granicę, a organizowane były często przez wyspecjalizowane grupy werbowników. Korzystała z tego głównie ludność wiejska, rzadziej mieszkańcy Suwałk i Augustowa.
W 1938 roku Komenda Powiatowa Policji Państwowej w Suwałkach stwierdziła, że nielegalna emigracja z terenu powiatu znacznie się zmniejszyła, ponieważ robotnicy udają się do pracy legalnie.
Typowym elementem suwalskiej przedwojennej rzeczywistości był przemyt. Opłacał się, bo wysokie cła powodowały dużą różnicę w cenach. Dla bezrobotnych była to często jedyna szansa na utrzymanie rodziny, natomiast dla małorolnych chłopów – źródło dodatkowego zarobku.
Straż Graniczna raportowała do centrali w Warszawie, że najczęściej przemycanym towarem z Niemiec są futra, galanteria skórzana, jedwab, sacharyna i kosmetyki. Do Polski wwożono też nielegalnie cukier i alkohol. Rzadziej - maszyny, naftę, rowery, ubrania, zapałki i zapalniczki.
Z Polski natomiast szmuglowano głównie artykuły rolne: gęsi, krowy, świnie, owce, żyto, masło, skóry i jaja. Prosięta lub drób pojono wódką, żeby były spokojne i pakowano po kilka sztuk do worka. Natomiast stada bydła przeprowadzano przez granicę po opłaceniu pograniczników. Dużo można też było zarobić na przemycie do Niemiec koni, głównie zresztą kradzionych.
W okresie międzywojennym stosunki między ludnością polską i niemiecką na suwalskim pograniczu z reguły układały się poprawnie.
Władze obu krajów koncentrowały się na zwalczaniu części kontrabandy przynoszącej straty danemu państwu. Tej, która dawała zyski, raczej nie zwalczano. A nawet urzędnicy po cichu to wspierali.
Nie było też specjalnej determinacji w zwalczaniu nielegalnej emigracji zarobkowej do Prus Wschodni. Bo przynosiła ona korzyści zarówno obywatelom polskim, jak i niemieckim.
Zarobek można było znaleźć wtedy w takich miastach po drugiej stronie jak Treuburg, Lyck czy Angerburg. Dziś to Olecko, Ełk i Węgorzewo.