Radio Białystok | Wiadomości | Jest prawomocny wyrok ws. 22-latka, który zabił dziadka i usiłował zabić babcię
Sąd Apelacyjny w Białymstoku utrzymał we wtorek (31.10) karę 25 lat więzienia dla 22-latka, za zabójstwo dziadka i usiłowanie zabójstwa babci; sprawca podpalił też dom, w którym mieszkała jego rodzina i on sam. Apelację, którą sąd uznał za bezzasadną, składał obrońca. Wyrok jest prawomocny.
18 stycznia 2022 roku palił się dom w jednej ze wsi w podlaskiej gminie Nowy Dwór; zauważyli go mundurowi z granicznego patrolu, przejeżdżający drogą. Przybyły na miejsce lekarz stwierdził zgon mężczyzny w wieku ok. 80 lat, ranna została żona zmarłego.
Początkowo w tej sprawie wszystko wyglądało na pożar. Po zebraniu dowodów Prokuratura Rejonowa w Sokółce ustaliła jednak, że doszło do zabójstwa. Zarzuty postawiła 22-letniemu wnuczkowi zmarłego. Przyjęła, że motywem zbrodni mogły być nieporozumienia między 22-latkiem i jego dziadkami, dotyczące zasad panujących w domu.
Morderstwo popełnione z wyjątkowym okrucieństwem
Według aktu oskarżenia, działał on z zamiarem bezpośrednim zabójstwa i ze szczególnym okrucieństwem; dziadka uderzył drewnianym taboretem w głowę, potem oblał benzyną, oblał również dom wewnątrz i na zewnątrz, po czym budynek podpalił. Pierwszą zaatakował babcię, przewrócił ją na ziemię, pobił i dusił, a nieprzytomną zostawił w budynku; to zarzut usiłowania zabójstwa, bo starsza pani, po odzyskaniu przytomności, zdołała o własnych siłach wyjść na zewnątrz.
Z wyjaśnień, które oskarżony składał w śledztwie wynikało, że po podpaleniu domu (w którym również i on mieszkał) wsiadł do samochodu i pojechał po matkę do Dąbrowy Białostockiej. Gdy wrócił, cały budynek stał w ogniu, a na miejscu były już służby. Wszyscy świadkowie opisujący pożar mówili, że wtedy na miejscu chłopak "był wyraźnie w szoku", przejęty i roztrzęsiony; konieczna była pomoc medyczna (dostał leki na uspokojenie).
Sąd Okręgowy w Białymstoku ocenił, że nie ma żadnych wątpliwości co do sprawstwa oskarżonego, a chłopak był świadom w jakiej sytuacji zostawia dziadków; za wiarygodne uznał jego pierwsze wyjaśnienia, poparte jeszcze eksperymentem procesowym, gdy na miejscu wskazywał jak się zachowywał, np. skąd wziął łatwopalną substancję, czy jak wybił okno, by się wydostać. Nieprawomocnie skazał oskarżonego na 25 lat więzienia.
Obrońca wnioskował o uniewinnienie
Obrońca chciał uniewinnienia; swoją apelację opierał na zarzucie naruszenia prawa jego klienta do obrony i rzetelnego procesu. Chodziło o to, że w pierwszej fazie śledztwa nie miał on adwokata. Sąd apelacyjny odwołanie obrońcy uznał jednak za bezzasadne i karę 25 lat więzienia utrzymał.
"Owszem, oskarżony w pierwszej fazie postępowania nie miał obrońcy i bez przesłuchiwany przez prokuratora bez obrońcy, ale to nie stanowi naruszenia jego prawa do obrony; miał on zapewnioną możliwość swobodnej wypowiedzi" - mówił w uzasadnieniu wyroku sędzia Janusz Sulima. Podkreślał, że nie ma też jakichkolwiek przesłanek do domniemania, że te wyjaśnienia były na ówczesnym podejrzanym wymuszone.
Sąd apelacyjny - biorąc pod uwagę zarówno wyjaśnienia 22-latka (składał je też na rozprawie odwoławczej przed sądem apelacyjnym) jak i inne dowody, w tym opinie biegłych - nie miał wątpliwości, że to oskarżony jest winny zabójstwa dziadka i usiłowania zabójstwa babci.
Sprawca działał z zamiarem bezpośrednim zabójstwa obojga dziadków, świadczy o tym też fakt, że podpalił dom - uznał sąd. "Nie mógł on zakładać, że babcia sama opuści dom, nie zrobił też nic, aby jej pomóc, zostawił ją w płonącym budynku, który sam podpalił" - wyjaśniał sędzia Sulima.
Kara surowa, ale sprawiedliwa - uznał sąd
Karę 25 lat więzienia sąd odwoławczy uznał za "surową, ale na pewno sprawiedliwą". Do okoliczności łagodzących zaliczył m.in. przyznanie się i obszerne wyjaśnienia, wiek i niekaralność oraz to, że doszło do pojednania babci z wnukiem, ale - jak zaznaczył sędzia Sulima - nie mogą one zrównoważyć okoliczności obciążających.
Przypomniał, że zabójstwo dziadka, który został podpalony gdy jeszcze żył, zostało dokonane ze szczególnym okrucieństwem. Sędzia Sulima zwrócił uwagę, że 22-latek popełnił zbrodnię właściwie bez powodu. Nie ma też dowodów, by dziadek miał znęcać się nad wnukiem. "To, że dziadkowie zwracali uwagę na niewłaściwe zachowanie oskarżonego, że go strofowali, najczęściej robił to dziadek, to wcale nie oznacza, że ktoś się nad kimś znęcał psychicznie" - dodał sędzia w uzasadnieniu.
Mówił też, że gdyby nie okoliczności łagodzące to - biorąc pod uwagę taki sposób działania sprawcy, brak motywu, okrucieństwo i podpalenie domu - te wszystkie okoliczności mogłyby nakazywać wymierzenie dożywocia.