Radio Białystok | Wiadomości | Na rok więzienia skazał białostocki sąd rolnika, który skrajnie zaniedbał stado krów
Na rok więzienia i 5-letni zakaz posiadania zwierząt skazał w czwartek (7.04) Sąd Rejonowy w Białymstoku rolnika z podlaskiej gminy Suraż, oskarżonego o znęcanie się nad stadem krów, które nie były przez niego karmione i pojone, wskutek czego siedem zwierząt padło.
Wyrok nie jest prawomocny. Proces trwał jeden dzień i odbył się bez udziału prokuratora. Oskarżycielem posiłkowym była w tej sprawie organizacja obrońców praw zwierząt Fundacja Viva, która chciała dwóch lat więzienia i 10-letniego zakazu posiadania zwierząt. Na jej rzecz sąd zasądził czwartkowym wyrokiem 3 tys. zł nawiązki.
Służby i gminę w połowie ubiegłego roku zawiadomili sąsiedzi rolnika; zaniepokoił ich odór, który niósł się z posesji mężczyzny. Interweniowała m.in. inspekcja weterynaryjna i obrońcy praw zwierząt; zastali w gospodarstwie dwadzieścia skrajnie zaniedbanych krów i siedem zwierząt już martwych. Żywe krowy (później padła jeszcze jedna z nich) zostały właścicielowi odebrane.
W oparciu m.in. o zeznania świadków i dokumentację weterynaryjną białostocka prokuratura oskarżyła 58-letniego rolnika o to, że od końca października 2020 roku do czerwca 2021 roku znęcał się nad stadem liczącym w sumie 27 krów.
Jego działania polegać miały na tym, że zwierzęta utrzymywał w niewłaściwych warunkach i "w stanie rażącego zaniedbania i niechlujstwa", bez odpowiedniego pokarmu i bez wody oraz bez opieki nad zwierzętami chorymi, co doprowadziło do tego, że siedem krów padło.
Oskarżony nie stawił się w czwartek do sądu, nie było też prokuratora. Sąd przeprowadził proces, m.in. odczytując wyjaśnienia oskarżonego i zeznania świadków. Rolnik w śledztwie przyznał się do winy. Mówił, że ma gospodarstwo rolne o powierzchni 16 ha, które daje mu niewielki miesięczny dochód; po śmierci brata prowadził je sam. Przyznał, że "zdarzało mu się" zaniedbywać zwierzęta, co - jak mówił - mogło być spowodowane nadużywaniem alkoholu, mówił też, że "załamał się", ale nie wyjaśniał z jakiego powodu.
Obecny na sali przedstawiciel Fundacji Viva, która miała w sprawie status oskarżyciela posiłkowego, wnioskował o 2 lata więzienia i 10-letni zakaz posiadania wszelkich zwierząt, chciał też podania wyroku do publicznej wiadomości.
Przedstawiciel tej organizacji Paweł Artyfikiewicz zwracał uwagę, że po interwencji służb u oskarżonego nie było żadnej refleksji co do sprawowania opieki nad zwierzętami. "Śmierć głodowa wiąże się z ogromnym cierpieniem, nie tylko fizycznym ale i psychicznym (...). Była to sytuacja przewlekła, oskarżony musiał mieć świadomość, że zwierzęta wymagają opieki a mimo tego tej opieki nie zapewniał" - mówił.
Sąd Rejonowy w Białymstoku orzekł karę roku więzienia oraz 5-letni zakaz posiadania wszelkich zwierząt. "Warunki bytowania tych zwierząt były rażąco niehumanitarne" - mówiła w ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Katarzyna Skindzier-Ostapa. Podkreślała, że ustawa o ochronie zwierząt ma im zapewnić m.in. ochronę przed fizycznym znęcaniem się, ale też właściwe warunki bytowania.
Przypominała, w jakich warunkach przebywały zwierzęta, gdy doszło w gospodarstwie do kontroli; mówiła o tym, że rolnik nie dbał o krowy przez wiele miesięcy. Zwracała uwagę, że w stadzie było blisko trzydzieści sztuk zwierząt, z których siedem nie przeżyło. "Stopień społecznej szkodliwości czynu i stopień winy oskarżonego jest bardzo wysoki" - tak sędzia uzasadniała karę bez zawieszenia, choć rolnik nie był wcześniej karany.