Radio Białystok | Wiadomości | Około 200 osób wzięło udział w Białostockim Marszu Niepodległości [zdjęcia]
Oddali hołd tym, którzy walczyli o wolną Polskę. Około 200 osób wzięło udział w Białostockim Marszu Niepodległości.
Organizatorem marszu, zorganizowanego w tym roku po raz dwunasty, były środowiska prawicowe, konserwatywne, katolickie i narodowe. Odbył się on pod hasłem "Niepodległość nie na sprzedaż", nawiązującym do hasła Marszu Niepodległości, który w czwartek, 11 listopada przejdzie ulicami Warszawy.
Uczestnicy białostockiego marszu przeszli trasą od pomnika Danuty Siedzikówny "Inki" przez Park Konstytucji 3 Maja, składając tam kwiaty i zapalając znicze przy Pomniku i Krzyżu Katyńskim oraz Pomniku 42. Pułku Piechoty, na cmentarz wojskowy, gdzie spoczywają m.in. żołnierze polegli w wojnie polsko-bolszewickiej 1920 roku.
Organizatorzy podkreślali, że celem było nie tylko upamiętnienie odzyskania niepodległości przez państwo polskie w 1918 roku i uhonorowanie osób zasłużonych dla ojczyzny, lecz także - jak to ujęli -"uwspółcześnione ujęcie kwestii obywatelskości i związanej z nią troski o symbole, wartości, rzeczy wspólne dla naszego narodu".
- Ciesząc się z niepodległej ojczyzny, pamiętamy, że niepodległość ma swoją cenę i jest nią krew przelana przez patriotów - mówił prowadzący uroczystość radny miejski PiS Paweł Myszkowski. Główny organizator marszu Bartosz Szolc z Młodzieży Wszechpolskiej podkreślił, że chodziło o patriotyczny wyraz rocznicy odzyskania niepodległości i pokazanie, że po ponad stu latach od tej daty te wartości są wciąż ważne. - Że jesteśmy wierni tym zasadom, w które wierzyli nasi ojcowie, ojcowie niepodległości - dodał.
Trasa marszu w tym roku była krótsza niż zwykle. W poprzednich latach wyruszał on bowiem na cmentarz wojskowy sprzed pomnika marszałka Piłsudskiego w centrum miasta. Paweł Myszkowski mówił, że głównym powodem skrócenia trasy marszu była sytuacja na granicy z Białorusią. - Organizatorzy marszu zdecydowali, aby nie angażować nadmiernie służb mundurowych, które mają teraz znacznie poważniejsze zadania w obszarze przygranicznym - wyjaśnił radny.