Radio Białystok | Wiadomości | GIOŚ: zakład w Studziankach ma cofnięte zezwolenie na działalność, decyzja wciąż nieostateczna
Zakład w Studziankach k. Białegostoku, gdzie w środę (06.06) wieczorem doszło do kolejnego w ostatnich latach pożaru hałdy odpadów, ma cofnięte zezwolenie na działalność, ale po zaskarżeniu decyzja ta nie jest ostateczna - poinformował PAP w czwartkowym komunikacie Główny Inspektor Ochrony Środowiska.
Pożar w Studziankach
W czwartek po południu zakończyły się działania strażaków związane z pożarem odpadów. Ogień został dogaszony, pracownicy firmy, na terenie której doszło do pożaru, mają dokończyć zasypywanie hałdy żwirem.
Ogień objął ok. 4 tys. metrów kwadr. powierzchni; w kluczowych momentach w akcji brało udział blisko 40 zastępów straży pożarnej z całego regionu. Ich zadaniem było nie tylko ugaszenie ognia, ale też niedopuszczenie, by zapalił się pobliski las.
Od rana w czwartek trwało dogaszanie hałdy w miejscach, gdzie pojawiał się dym. Rozpoczęło się też zasypywanie jej żwirem. Doświadczenia strażaków z poprzednich akcji w tym miejscu są bowiem takie, że to najskuteczniejszy sposób stłumienia ewentualnych, nowych zarzewi ognia, który może tlić się wewnątrz hałdy odpadów.
Po południu akcja strażaków zakończyła się, pracownicy prywatnej firmy, na terenie której doszło do pożaru, mają już sami dokończyć zasypywanie hałdy - poinformował PAP rzecznik Komendy Miejskiej PSP w Białymstoku Paweł Ostrowski.
Ustaleniem przyczyny pożaru zajmuje się policja
Ustaleniem przyczyny pożaru zajmuje się policja; powołany zostanie biegły z zakresu pożarnictwa.
W przesłanym w czwartek po południu komunikacie Głównego Inspektora Ochrony Środowiska podano, że na hałdzie znajdowało się ponad 22 tys. ton odpadów, przede wszystkim pochodzących z czyszczenia ulic i placów oraz np. odpady palne (paliwo alternatywne) czy kompost, który nie nadawał się do wykorzystania.
Po otrzymaniu zgłoszenia o pożarze w Studziankach, inspektorzy Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Białymstoku badali emisję zanieczyszczeń w okolicznych miejscowościach. "Podczas działań nocnych ustalono, że dym z pożaru przenoszony jest na tereny niezabudowane. W trakcie badań nie stwierdzono zagrożenia dla zabudowy mieszkaniowej" - podano w komunikacie.
Według informacji służb ochrony środowiska, zakład w Studziankach ma tzw. zezwolenie zintegrowane na działalność, które zostało jednak cofnięte decyzją marszałka województwa podlaskiego z października ub. roku. Spółka odwołała się od tej decyzji do ministra środowiska, który stwierdził niedopuszczalność wniesienia takiego odwołania; postanowienie to spółka zaskarżyła jednak do sądu administracyjnego z wnioskiem o wstrzymanie jego wykonania oraz poprzedzającej go decyzji marszałka, cofającej zezwolenie zintegrowane.
Jak wynika z komunikatu GIOŚ, pod koniec kwietnia WSA w Warszawie postanowił wstrzymać wykonanie decyzji marszałka; oznacza to, że nie jest ona ostateczna. "Należy podkreślić, że decyzja o cofnięciu pozwolenia zintegrowanego została wydana na skutek wielokrotnego wniosku WIOŚ w Białymstoku, którego kontrole wykazywały nieprawidłową pracę instalacji oraz sygnalizowane zagrożenie pożarowe powodowane przez magazynowane odpady" - podkreślono.
To nie pierwszy pożar w tym miejscu
To nie pierwszy pożar w tym miejscu; ostatni miał miejsce niemal dokładnie rok temu. Do największego doszło w 2012 roku, jego gaszenie trwało osiem dni. Powołani wtedy w śledztwie prokuratury biegli uznali, że przyczyną było umyślne podpalenie. Sprawców nie udało się jednak ustalić i śledztwo umorzono. Również żadne inne śledztwo nie zakończyło się postawieniem komukolwiek zarzutów związanych z pożarami w tym miejscu.
W Studziankach jest też inne wysypisko odpadów, należące do spółki założonej przez kilka podbiałostockich gmin. Tam ostatni duży pożar wybuchł w sierpniu 2018 roku. W kluczowym momencie akcji gaśniczej uczestniczyło 111 zastępów zawodowej straży pożarnej (również z woj. mazowieckiego i warmińsko-mazurskiego) i OSP. Był też używany samolot Lasów Państwowych, z którego zrzucono wodę, by nie dopuścić do rozprzestrzenienia się ognia na pobliski las.
W śledztwie konkretnej przyczyny pojawienia się ognia nie udało się ustalić, ale biegły ocenił, że nie doszło do celowego podpalenia.