Radio Białystok | Wiadomości | Trzech tajnych współpracowników na jednej liście - felieton Tomasza Kubaszewskiego
autor: Tomasz Kubaszewski
W jednym okręgu, na jednej liście znaleźli się S-11, STK i Marek. To nawet jak na standardy III RP wyjątkowa kumulacja.
Komitet pod nazwą „Łączą nas Suwałki — Czesław Renkiewicz” zarejestrował swoich kandydatów do rady miejskiej. Pozycja numer jeden — Czesław Renkiewicz. Numer dwa — Stanisław Kulikowski. Numer 7- Marek Zborowski-Weychman. To kolejna rejestracja w życiorysach całej tej trójki. W czasach PRL Wojskowa Służba Wewnętrzna zarejestrowała tajnego współpracownika Czesława Renkiewicza jako S-11, a Służba Bezpieczeństwa Stanisława Kulikowskiego jako STK, zaś Marka Zborowskiego-Weychmana jako po prostu Marka.
O przypadku prezydenta Renkiewicza słuchacze naszego radia wiedzą niemal wszystko. Przypomnijmy jednak dla porządku, że współpracownikiem był w latach 1982-84. Wprawdzie parę lat temu sąd uniewinnił go od zarzutu kłamstwa lustracyjnego, jednak zobowiązanie podpisał, a w aktach zachowała się opinia oficera prowadzącego, że „przekazywane informacje z zasady dotyczyły żołnierzy służby zasadniczej".
Z kolei obecny radny Stanisław Kulikowski miał kontaktować się z esbekami w latach 1978-1986 i 1989-1990, za co otrzymywał na przykład koniaki. Sąd pierwszej instancji uznał radnego za kłamcę lustracyjnego, ale drugiej uniewinnił. Bo — według sędziów - niezachowana została przesłanka tajności współpracy. W 2013 roku białostocki IPN chciał złożyć wniosek o kasację tego wyroku, jednak, z nieznanych powodów, przyblokowała to ówczesna Prokuratura Generalna.
I wreszcie dyrektor suwalskiej szkoły — Marek Zborowski-Weychman. Zarejestrowany w 1986 roku, wykreślony z rejestru dwa lata później. Z jego akt wynika, że do współpracy odnosił się niechętnie, ale z oficerami SB się jednak spotykał. W tym przypadku żadnego postępowania lustracyjnego nie było, bo Zborowski-Weychman kandyduje, zdaje się, pierwszy raz.
Do kompletu brakuje mi tu jeszcze jednej osoby — obecnego suwalskiego radnego wspierającego prezydenta Renkiewicza — Wiesława Murawki. Dlaczego akurat jego? Bo to były funkcjonariusz Służby Bezpieczeństwa. Ale Murawko, przynajmniej z prezydenckiego komitetu, nie kandyduje.