Radio Białystok | Gość | Jacek Dobrzyński [wideo] - rzecznik prasowy ministra koordynatora służb specjalnych
- Żołnierz czy funkcjonariusz musi wiedzieć, że państwo za nim stoi i daje mu takie narzędzia, które są niezbędne do tego, żeby mógł skutecznie strzec naszej wschodniej granicy - mówi Jacek Dobrzyński.
Dlaczego niemiecka policja podrzuciła rodzinę migrantów do Polski? Czemu służą działania niektórych polityków publikujących zdjęcia z grupami obcokrajowców w polskich miastach? Jak sprawdza się obowiązująca od tygodnia strefa buforowa przy polsko-białoruskiej granicy?
M.in. o tym Ryszard Minko rozmawia z rzecznikiem prasowym ministra koordynatora służb specjalnych Jackiem Dobrzyńskim.
Ryszard Minko: Dzień dobry. Jest z nami rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Jacek Dobrzyński. Dzień dobry panu.
Jacek Dobrzyński: Dzień dobry, witam pana, witam państwa.
Połączenie zdalne, bo pan jest w Warszawie. A zacznijmy od sytuacji na polsko-białoruskiej granicy, bo właśnie mija tydzień od wprowadzenia strefy buforowej, czyli obszaru z ograniczonym dostępem i zakazem przebywania. I chciałbym pana zapytać, czy po tygodniu widać skuteczność tego rozwiązania, bo po chwilowym uspokojeniu z raportów policji i straży granicznej wynika, że sytuacja chyba wraca do pierwotnego stanu, czyli tych prób nielegalnego przejścia granicy wciąż jest bardzo dużo.
Wciąż jest bardzo dużo. Granica jest niespokojna, aczkolwiek widzimy, że wprowadzenie strefy jednak skutkowało tym, że tych usiłowań przekroczeń jest mniej i to jest bardzo ważne. Ta strefa była wprowadzona bardzo rozsądnie, po konsultacjach i z samorządami, i z przedsiębiorcami, i z NGO-sami. Ona jest niezbędna w tym miejscu, gdzie eskaluje się ta siła przebicia przez naszą granicę. Nad tym pracują i żołnierze, i funkcjonariusze straży granicznej, i policjanci - radzą sobie z tym doskonale.
To pozostając jeszcze przy granicy - mieszkańcy województwa podlaskiego kilkanaście godzin po wprowadzeniu strefy otrzymali na swoje telefony alert RCB o treści: „Uwaga, zakaz przebywania w strefie buforowej przyległej do granicy z Białorusią. Stosuj się do poleceń służb, bądź czujny i informuj o podejrzanych osobach”. Na co mieszkańcy regionu powinni zwracać szczególną uwagę?
Jest to standardowe działanie. Nie każdy słucha Radia Białystok, nie każdy śledzi media, ale z reguły każdy ma telefon komórkowy - dlatego ten alert RCB został zastosowany. Apelujemy do wszystkich mieszkańców, do turystów, do osób, które przebywają w tej strefie przygranicznej, żeby stosowały się do tych zaleceń. Nie można wchodzić w miejsca, gdzie ta strefa obowiązuje - przede wszystkim dla własnego bezpieczeństwa.
Straż graniczna przygotowała specjalne przepustki, które umożliwiają wejście w tę strefę dla przedstawicieli mediów, zresztą wcześniej w Białymstoku spotkałem się z przedstawicielami mediów. Ustaliliśmy pewnego rodzaju zasady, bo to chodzi przede wszystkim właśnie o bezpieczeństwo osób, które w tej strefie przebywają. Więc tu od razu uspokajam - przedstawiciele mediów mają dostęp tam, mogą patrzeć, jak to wszystko wygląda, mogą rejestrować to, obserwować pracę funkcjonariuszy i żołnierzy.
Tak, ale ja pytam o to, na co powinni zwracać uwagę mieszkańcy. Tam było hasło „bądź czujny, informuj o incydentach”. Bądź czujny, to znaczy co? Na co zwracać uwagę szczególną?
Dwa elementy: raz - bądź czujny, czyli nie wchodzimy w tę strefę, a dwa - będąc w pobliżu strefy zwracamy też uwagę na osoby, które tam mogą przebywać, które mogły gdzieś, w którymś miejscu przedrzeć się przez granicę. W takich wypadkach warto poinformować policję czy straż graniczną.
To w tym kontekście - cały czas trwają prace, właściwie dziś też się chyba toczą, dotyczące uregulowania kwestii użycia broni w sytuacjach ochrony granicy. Między innymi dotyczy to żołnierzy i w ogóle wszystkich funkcjonariuszy operujących przy granicy. Czy pana zdaniem potrzeba takich regulacji?
Żołnierze czy funkcjonariusze policji, straży granicznej muszą czuć się pewnie, bezpiecznie, muszą mieć wsparcie państwa, muszą wiedzieć, kiedy i jak można stosować czy środki przymusu ostatecznego, czy też broń palną. Tu warto podkreślić, że te środki są oczywiście stosowane adekwatnie do zagrożenia - żołnierz czy funkcjonariusz musi wiedzieć, że państwo za nim stoi i daje mu takie narzędzia, które są niezbędne do tego, żeby mógł skutecznie strzec naszej wschodniej granicy.
To jeszcze pozostając przy granicy wróćmy do sprawy tragicznej, do śmierci polskiego żołnierza, który zmarł po tym, jak został ugodzony nożem przez jednego z migrantów. Prezydent Andrzej Duda m.in. w Białymstoku zapowiadał, że polskie służby nie spoczną, dopóki nie odnajdą zabójcy i nie doprowadzą go przed polski wymiar sprawiedliwości. Wydaje się, że to zadanie niezwykle trudne, ale chyba nie niemożliwe.
Jest to zadanie trudne. Polskie służby pracują nad tym, o szczegółach ich działań prowadzonych ze względu na to, że białoruskie służby chciałyby dokładnie wiedzieć, którymi szlakami podążamy i jakie wątki badamy, to o szczegółach dlatego mówić nie mogę. Wielka tragedia dla żołnierza, dla jego rodziny... Wielkie wsparcie państwa w tym momencie.
Sytuacja jest chyba o tyle trudniejsza, że po raz pierwszy od kilku lat nie macie państwo żadnej współpracy z białoruskimi służbami. I to jest trudniejsze zadanie, prawda?
W realnym świecie w takich wypadkach to służby z drugiej strony granicy bezwzględnie współpracują ze służbami polskimi i do takich przypadków w ogóle nie powinno dochodzić, a jeżeli już dochodzi, to białoruskie służby, gdyby to było państwo demokratyczne, współpracujące bez problemu by taką osobę wyłapały i przekazały naszej stronie. Nasze służby - podkreślam - pracują nad tym, żeby ta osoba została zatrzymana i odpowiedziała za to.
Kolejne pytanie dotyczy prowadzonej od kilku dni przez polityków Prawa i Sprawiedliwości kampanii polegającej m.in. na publikacji zdjęć obcokrajowców w polskich miastach. Wiele tych zdjęć po weryfikacji okazuje się, że przedstawia osoby całkowicie legalnie przebywające w Polsce, albo te, które przekroczyły granicę i oczekują na transport do ośrodków dla cudzoziemców.
Panie rzeczniku, do czego mogą prowadzić tego typu kampanie? Czy może się tak stać, że tego typu akcje doprowadzą do zagrożenia poczucia bezpieczeństwa osób, obcokrajowców, którzy legalnie w Polsce przebywają?
Takie robienie zdjęć, mówiąc wprost, jest wstrętne i podłe, niedopuszczalne. Przecież to są przypadkowi ludzie, gdzieś robione zdjęcia na przystankach, na przejściach przez jezdnię, przyjeżdżają do naszego kraju turyści. I teraz wyobraźcie sobie państwo: przyjeżdża czy przylatuje samolot z turystami, wsiadają do autokaru. Jadą, zwiedzają starówkę czy Pałac Branickich w Białymstoku i w tym momencie ktoś na nich szczuje czy robi zdjęcia. Jest to po prostu niedopuszczalne. To jest budowanie jakiejś takiej agresji. Tego na pewno nie powinno być.
I na zakończenie chciałbym, by odniósł się pan do incydentu, który rozgrzał polską opinię publiczną dotyczącego polsko-niemieckiej granicy tym razem, a chodzi o sprawę podrzucenia rodziny migrantów do Polski przez niemiecką policję. Wiemy już, że strona niemiecka przeprosiła, wiemy, że zapewniła, że taka sytuacja się więcej nie powtórzy, ale panie rzeczniku – co się tak naprawdę stało?
Faktem jest, że tak dość beztrosko nasi niemieccy koledzy postąpili, niezgodnie z procedurami. Dobrze się stało, że sami się do tego przyznali i teraz te rozmowy nadal trwają, żeby w przyszłości do takich zdarzeń nie dochodziło. Tak jak słusznie pan zauważył jest to incydent, do którego nie powinno dojść, a jestem przekonany, że teraz zarówno nasi funkcjonariusze, jak i przede wszystkim strona niemiecka zrobi wszystko, żeby w przyszłości do takich sytuacji nie dochodziło.
Domyślam się, że to było zaskoczenie dla wszystkich.
To niesamowita historia, takie mówiąc kolokwialnie „blue taxi” niemieckie przyjeżdża, jak taksówka wjeżdża i wysadza sobie rodzinę tutaj w Polsce i odjeżdża. Dobrze, że nasi koledzy i partnerzy niemieccy zrozumieli, że tak nie należy postępować. Przyjmujemy, że był to pierwszy i ostatni taki incydent.