Radio Białystok | Gość | Agnieszka Krokos-Janczyło [wideo] - podlaska kurator oświaty
- Uważam, że szkoła bez prac domowych jest przyszłością. Jako wieloletni nauczyciel obserwowałam, że praca domowa stawała się problematyczna, dlatego że dzieciaki, wracając ze szkoły często po 8 godz., musiały jeszcze siedzieć 4-5 godz. nad lekcjami - mówi kurator.
W ubiegłym tygodniu minister edukacji Barbara Nowacka powołała podlaskiego kuratora oświaty. Została nim Agnieszka Krokos-Janczyło.
Co nowa kurator sądzi o zmianach w edukacji - m.in. o zniesieniu prac domowych i odchudzeniu kanonu lektur szkolnych?
Z Agnieszką Krokos-Janczyło rozmawia Adam Janczewski.
Adam Janczewski: Podlaski kurator oświaty, podlaska kurator oświaty, a może podlaska kuratorka oświaty?
Agnieszka Krokos-Janczyło: Podlaski kurator oświaty.
Zostajemy przy tej ortodoksyjnej formie.
Czy ortodoksyjnej, nie wiem. Wydaje mi się adekwatna na ten moment. Podoba mi się.
Taka jest też oficjalna nazwa stanowiska: podlaski kurator oświaty. Ale możemy rozmawiać z Panią kurator oświaty?
Oczywiście.
Pani kurator, szkoła bez prac domowych to pomysł, który pani popiera?
Tak, zdecydowanie tak.
W jakiej formie?
Uważam, że szkoła bez prac domowych jest przyszłością. Jako wieloletni nauczyciel obserwowałam, że praca domowa stawała się problematyczna, dlatego że dzieciaki, wracając ze szkoły po 8-9 godzinach w zależności od dnia i ilości zajęć w szkole, musiały jeszcze siedzieć 4 do 5 godzin nad lekcjami. Uważam, że jest to bardzo obciążające.
Poza tym coś, co robimy też pod presją, bo musimy, wcale nie rozwija. Jest to odtworzeniowe. Tak na to patrzę. Ponadto w trakcie lekcji nie ma też za wiele czasu, żeby tę pracę domową sprawdzić, więc czy ma sens? No niekoniecznie.
Natomiast uważam, że nie można też patrzeć na to zero-jedynkowo, ponieważ to nie jest zakaz pracy domowej, a wydaje mi się, że praca domowa dla chętnych będzie o wiele bardziej rozwijała i wtedy jest to praca twórcza.
Czyli praca domowa tak, ale tylko dla tych, którzy chcą, nie do sprawdzenia, nie do ocenienia.
Tak, zdecydowanie tak.
A w klasach 1-3? Bo to jest rozwiązanie, które proponowane jest w klasach 4-8.
Lekcja jest od tego, żeby dziecko się uczyło. Natomiast wiadome jest, że czy tabliczka mnożenia, czy powtórzenie literek to jest coś, co wymaga ćwiczenia. Natomiast nie może być to na ocenę i nie może być to pod musem rygorystycznym. Albo inaczej. Szkoła nie może być straszakiem w domu. Uważam, że szkoła powinna być miejscem, które jest przyjazne dziecku, do którego dziecko chodzi z chęcią, z pasją i przynosi tutaj swoje zainteresowania.
Natomiast oczywiste jest, że pewne kwestie, pewne wiadomości będą wymagały utrwalenia. Ale tutaj też mądrość rodzica, żeby tego pilnować i żeby o to też dbać. Bo dziecko jest przede wszystkim rodziców. Natomiast szkoła jest instytucją, która wspiera wychowanie, oczywiście kieruje edukacją, natomiast nie może być straszakiem.
Liczymy na mądrość szkoły, ale też na mądrość rodziców. Szkoła Podstawowa nr 2 w Krakowie testuje brak zadań domowych. Oto co na ten temat mówi dyrektor tej placówki Jolanta Gajęcka: "Optymiści mówią, że dzieci będą rozwijać pasje, że będzie kwitło życie rodzinne, że oczywiście wszyscy będą się kochać, w szczęśliwości żyć. Natomiast jesteśmy realistami i obawiamy się, że to wcale tak nie będzie, że dzieci ten rzekomo wolny czas wykorzystają na aktywność, nad którą żadnej kontroli nie będą mieli rodzice, czyli pójdą w media społecznościowe, w jakiś wirtualny świat". A Pani jest z tych optymistów czy realistów?
Ja jestem optymistą, natomiast optymistą realnie patrzącym na rzeczywistość i duża mądrość jest też po stronie rodziców. Badania pokazują zatrważające wyniki, jeżeli mówimy o zdrowiu psychicznym dzieci i młodzieży. Tutaj przede wszystkim kontakt z rodziną jest podstawą.
Tak jak wspomniałam, szkoła jest instytucją wspierającą, tutaj możemy coś zaproponować. Natomiast ten wolny czas, który dziecko spędza w domu, to zależy pewnie też od wieku, ale organizacja tego czasu jest też po stronie rodziny.
Uważam, że duża odpowiedzialność i też rola rodziny, żeby jednak pokazać młodemu człowiekowi, że nie tylko telefon. Jest to jakaś forma spędzania czasu, bo wszyscy z tego korzystamy, nie mówmy, że nie, przykład trochę idzie z góry.
Czy czytanie lektur szkolnych to praca domowa?
Wydaje mi się, że czytanie lektur szkolnych, to nie jest taka stricte praca domowa. Jest to coś, co uczniowie muszą zrealizować, jeśli chodzi też o realizację podstawy programowej, tego, co jest związane z lekturami. Wiadomo, że lektury nie zadaje się z dnia na dzień, że nie jest to tak, że uczeń przychodzi i mówimy: dzisiaj zaczynamy omawiać "Pana Tadeusza". Jest to zapowiedziane dużo, dużo wcześniej.
Musimy zrobić wszystko, żeby dzieci zaczęły czytać. Natomiast czy jest to stricte praca domowa, to pan redaktor wie, jak to wyglądało. Trudno mi więc jednoznacznie odpowiedzieć, czy tak, czy nie. Natomiast jest to czynność, którą trzeba wykonać, żeby umiejętnie podejść do tematu, jakim będzie omawianie jakiejś lektury.
I z tego polska oświata nie rezygnuje?
Nie.
Rezygnuje za to z niektórych książek - "Syzyfowych prac" Żeromskiego, "Romeo i Juli" Szekspira, a nawet "Katarynki" Bolesława Prusa. Czy są to lektury, które pani by odstawiła już na półkę?
A jak pan redaktor wspomina swoje czasy? Czytał pan wszystkie lektury?
Wszystkie. Innej odpowiedzi nie udzielę.
A ja powiem z doświadczenia, że często kończy się tak, że młodzież sięga po bryki.
To oczywiste.
Jestem więc zwolenniczką tego, żeby ten język unowocześnić, żeby lektury były takie, które naprawdę wzbudzają zainteresowanie. A jeśli chodzi o kanon lektur, to nie wydaje mi się zasadne, żeby tylko odhaczyć, bo przeczytałem. Każda książka powinna coś wnosić do życia, więc uważam, że jeżeli nawet to będzie fragment lektury, to lepiej niech to będzie fragment niż tylko bryk.
Ale ze zrozumieniem.
Ale ze zrozumieniem, dokładnie.
Uwspółcześnienie lektur szkolnych, to jest też coś, co pani chciałaby wprowadzić do szkoły.
Tak, ponieważ jak się rozmawia z młodzieżą, z dziećmi, to nie jest tak, że nie czytają, tylko chciałyby czytać to, co je interesuje. Taki zarchaizowany język nie bardzo może już trafiać do współczesnego człowieka, bo tak jak sama nazwa mówi, jest już dosyć zapomniany. Natomiast są książki, które rozwijają, które bardzo często też są swego rodzaju pasją, jak chociażby "Harry Potter". W domu mam młodego człowieka, który swego czasu rozczytywał się w tych książkach, więc uważam, że to jest duża wartość, jeśli chodzi o czytanie po prostu samo w sobie.
Czy z takich książek można również wyciągnąć coś wartościowego?
Oczywiście. Dobro, walka dobra ze złem, dobro zawsze zwycięża. Przyjaźń, miłość, otwartość, ale też szkoła. Może trochę magiczna, ale szkoła.
Religia w szkołach - tak czy nie?
Religia w szkołach tak. Myślę, że trudno będzie odejść od organizowania zajęć w szkole, nawet biorąc pod uwagę też czas rodziców. Natomiast to jest wybór. Religia powinna być też wyborem w szkole.
Rozmawiamy o nauczycielach. W szkole trwa debata publiczna - będzie ich mniej, czy będzie ich więcej. Sądzę, że potrzeba będzie więcej osób wspierających nauczycieli, ponieważ mamy coraz więcej osób z dysfunkcjami, z niepełnosprawnościami, osób z zagranicy.
Dokładnie. Szkoła stała się takim miejscem, gdzie spora liczba dzieci, młodzieży ma dysfunkcje, ma opinie, orzeczenia. I stoimy oczywiście na straży, żeby przede wszystkim wspierać dziecko - stąd ta nazwa, szkoła jako instytucja wspierająca. Więc naprawdę jest ogromna potrzeba, żeby nauczyciele wspomagający byli, ponieważ proszę mi wierzyć, że jeden nauczyciel ma naprawdę duże wyzwanie w klasie 30-oosobowej, kiedy mamy trzy orzeczenia, cztery opinie, ucznia bardzo zdolnego i ucznia słabego, który potrzebuje też zajęć dydaktyczno-wyrównawczych. Rozumiem, że ktoś powie "taka praca". Oczywiście, że taka praca, natomiast żeby jakość nauczania też była, to potrzebne jest wsparcie.
Czy podlaski kurator oświaty będzie dążył do tego, żeby nauczycieli było jak najwięcej?
Tak, tak. Bardzo chciałabym, żeby prestiż nauczyciela powrócił, żeby nauczyciele zarabiali godnie, żeby byli traktowani jak specjaliści, bo nimi są. I przede wszystkim, żeby miejsce pracy, jakim jest szkoła, było tym miejscem, które jest satysfakcjonujące i do którego się przychodzi z ogromną chęcią, bo oprócz pasji niech będzie jeszcze ogromna chęć.
Czy koleżanki i koledzy dostali na konta podwyżki, wyrównania, które były obiecywane przez ministerstwo?
Z tego, co słyszałam, tak. I są bardzo zadowoleni.