Radio Białystok | Gość | Jacek Słoma [wideo] - rolnik z Krynek
"Rolnictwo to nie jest coś, co można zmieniać z roku na rok. To są procesy wieloletnie. Nasze struktury zasiewów nie są czymś, co możemy zmieniać jedną dyrektywą czy jedną decyzją. Chcielibyśmy, aby wspólna polityka rolna była do rewizji i żebyśmy ustalali wspólne reguły gry na długie lata do przodu, a nie robili tego w sposób doraźny" - mówi Jacek Słoma.
Polscy rolnicy na 9 lutego zapowiadają rozpoczęcie strajku generalnego. Mają m.in. zablokować przejścia graniczne z Ukrainą oraz niektóre drogi. 2 tygodnie temu był strajk ostrzegawczy. Wówczas zorganizowano pikietę pod Urzędem Wojewódzkim w Białymstoku, na drogi w regionie wyjechało 350 ciągników.
Rolnicy protestują przeciwko polityce unijnej, która pozwala na import artykułów rolno-spożywczych z Ukrainy. Dlaczego mieszkańcy podlaskich wsi sprzeciwiają się polityce unijnej? O tym z rolnikiem z Krynek Jackiem Słomą rozmawia Renata Reda.
Renata Reda: Dwa tygodnie temu wśród uczestników strajku ostrzegawczego był m.in. rolnik z Krynek - Jacek Słoma. Dlaczego przyłączył się pan do protestu?
Jacek Słoma: Z prostego powodu. To są rzeczy, które nas dotykają. W ostatnich latach mamy jednak tendencję spadkową, jeżeli chodzi o dochodowość naszych gospodarstw.
I faktycznie pan to widzi u siebie w gospodarstwie?
Tak, oczywiście. Ja to odczuwam. W 2023 roku od stycznia do marca, bądź kwietnia, już nie pamiętam, nie byłem w stanie sprzedać moich płodów rolnych. Zawsze to był rynek sprzedającego, moi kontrahenci zgłaszali się do mnie.
Dlatego, że nie było chętnych do kupna, czy ceny były niezbyt atrakcyjne?
Nie było chętnych, ponieważ byliśmy zapchani. Na dziś nawet Izba Zbożowo-Paszowa stwierdza, że mamy 6 milionów ton nadwyżki zboża w kraju. W związku z tym to nie są proste tematy.
Powodem był import zboża z Ukrainy.
Tak, ale to nie jest główny postulat tych protestów. Proszę zwrócić uwagę, że protesty odbywają się w całej Europie. Francja, Niemcy, Holandia, Belgia, Hiszpania, Bułgaria, Rumunia, Portugalia, w zasadzie wszędzie, gdzie nie spojrzymy, są te protesty.
I delikatnie rzecz ujmując, są bardziej wyraziste niż w Polsce, rolnicy są bardziej agresywni.
Może to jest jakaś taka specyfika naszego podejścia do tematu, ale staramy się zwrócić uwagę również na te same problemy, na które zwracają nasi koledzy europejscy. Chodzi o to, że koszta Zielonego Ładu, które zostały narzucone na rolnictwo, są zbyt wysokie. Jesteśmy, mówiąc wprost, duszeni biurokracją. Jesteśmy duszeni, chociażby obowiązkami ugorowania ziemi.
Tam jest obowiązek kilku procent ziemi, żeby było w ugorze.
Dokładnie, a ziemia to jest nasz warsztat pracy. My za nią płaciliśmy grube pieniądze. Często spłacamy jeszcze kredyty za tę ziemię. I to tak jakby powiedzieć na przykład korporacji taksówkarskiej, która ma 20 taksówek, że dwie mają być unieruchomione.
Protestujecie nie tylko przeciwko Zielonemu Ładowi, ale także przeciwko wspólnej polityce rolnej Unii Europejskiej w proponowanym kształcie, czyli jakim?
Tak, oczywiście. Tak jak powiedziałem, tutaj problem polega na tym, że te obciążenia są zbyt wysokie. Mamy dodatkowo mechanizmy warunkowości, mamy dodatkowo ekoschematy, które de facto utrudniają jakkolwiek prowadzenie gospodarstwa, ponieważ rolnictwo to nie jest coś, co można zmieniać z roku na rok. To są procesy wieloletnie. Nasze struktury zasiewów nie są czymś, co możemy zmieniać jedną dyrektywą czy jedną decyzją. To są problemy, z którymi się dziś mierzymy i chcielibyśmy, aby wspólna polityka rolna była do rewizji i żebyśmy ustalali wspólne reguły gry na długie lata do przodu, a nie robili tego w sposób doraźny.
Pewne ustalenia unijne nie podobają się większości rolników w Unii Europejskiej, ale w każdym państwie są inne problemy. Jak sobie rządy radzą z tymi problemami rolników?
Jako rolnik jestem dosyć miło, ale jednak zaskoczony tym, że jeżeli spojrzymy na Francję, to postulaty rolników zostały wysłuchane. Nowy premier przyjął te postulaty francuskie i powiedział, że będą je realizować. Hiszpanie też protestują, chodzi o wwóz, import do Europy płodów rolnych, które nie spełniają naszych warunków. Oni nie mają problemu z ukraińskim zbożem, oni chętnie je akurat przyjmują, ale mają problemy z innymi płodami rolnymi.
Oni mają u siebie deficyt zboża.
Tak, ale chodzi im o warzywa, o owoce przede wszystkim. Każdy ma gdzieś tam swoją specyfikę, ale coś, co nas ogniskuje i nas łączy to jest jednak wspólna polityka rolna i problemy związane z Zielonym Ładem.
Weźmie pan udział w kolejnych protestach, tym razem już w strajku generalnym, który ma rozpocząć się 9 lutego i potrwać miesiąc?
Tak, jak najbardziej. Zachęcam do tego wszystkich rolników. To są protesty specyficzne, ponieważ są to protesty oddolne. Przypominam, że 24 stycznia mieliśmy już protest, który miał tylko i wyłącznie zasygnalizować problem. Są to protesty oddolne, organizowane bezpośrednio przez rolników, z pominięciem de facto różnych centrali związkowych. Związkowe centrale się dołączają, ale de facto nie są jako takim organizatorem.
Wiceminister Rolnictwa i Rozwoju wsi Michał Kołodziejczak zapowiada powstanie specjalnego zespołu kontrolującego napływ produktów rolno-spożywczych z Ukrainy. Czy to coś da? To sugeruje, że jest kilka instytucji, które odpowiadają za kontrolę produktu, które do nas trafiają i one nie zawsze ze sobą współpracują.
Nie wiem akurat, czy to leży w gestii ministra Kołodziejczaka, ale ministerstwo rolnictwa ma kilka instytucji kontrolnych, które może wykorzystywać. Jednak wydaje mi się, że to są działania tylko i wyłącznie doraźne. Pan minister Kołodziejczak w kampanii wyborczej jeździł do Brukseli, a dzisiaj problemy należy rozwiązywać w Brukseli, więc dobrze, że jeździ na granicę. Te działania, które podejmuje, są potrzebne doraźne, ale nie są strukturalne.
Sam naocznie przeprowadza kontrolę i stwierdza, że faktycznie towary, które przychodzą do nas z Ukrainy, nie zawsze jesteśmy dla nich tylko państwem tranzytowym - zamiast trafiać za granicę z powrotem, trafiają na polskie tereny.
Zgadza się, ale jednak te kontrole na granicy nie są rozwiązaniem strukturalnym tego problemu.
Jest to bardziej PR-owski zabieg?
Oczywiście, pan minister Kołodziejczak jest politykiem i nie jest wolny od zabiegów PR-owskich, na tym polega natura bycia politykiem, więc tutaj nie miałbym co do tego pretensji. Chciałbym zwrócić uwagę pana ministra Kołodziejczaka, jeżeli chce rozwiązywać problemy realnie, to dzisiaj realnym rozwiązaniem problemów trzeba zająć się w Brukseli. Przypominam, że protest 24 stycznia, który żeśmy organizowali, m.in. jeden z postulatów mówił o tym, aby ten bezcłowy import płodów rolnych z Ukrainy ukrócić. Na takiej zasadzie, żebyśmy mieli te kontyngenty w jakichś rozsądnych ilościach. Proszę zwrócić uwagę, że Komisja Europejska, na co my jako rolnicy zwracaliśmy uwagę od początku, wzięła punkt wyjściowy do ilości importowych z rekordowych lat 2022 i 2023 roku. W związku z tym Komisja Europejska dopiero po przekroczeniu tych i tak rekordowych ilości...
...wprowadzi mechanizmy ograniczające, a wy chcecie innych rozwiązań.
My chcemy innych rozwiązań.
Myślicie, że ten strajk generalny przyniesie oczekiwany przez was efekt?
Nie zostaje nam nic innego jak zwracać uwagę na nasze postulaty i na nasze problemy właśnie poprzez formułę strajku. Gdybyśmy nie wierzyli w to, że jesteśmy w stanie coś wywalczyć, to byśmy prawdopodobnie nie strajkowali. Zwracam jeszcze raz uwagę, że w zasadzie w większości krajów europejskich, chyba poza Niemcami, bo na początku faktycznie rząd niemiecki przychylił się do postulatów rolników, po czym później zaczął się z nich wycofywać, ale w innych regionach, w innych krajach, faktycznie rządzący przyjmują te postulaty i mówią o słuszności tych postulatów. Mam nadzieję, że nasz rząd też weźmie te postulaty do siebie i będzie miał swego rodzaju mandat w postaci naszych protestów jako podkładkę do pracy w Brukseli, bo tam dzisiaj należy rozwiązywać protesty i rozwiązywać problemy. Zwracam na przykład uwagę na to, że chociażby dzisiaj w Strasburgu również od 10:00 do 17:00 jest protest rolników.
Strajk generalny rolników w Polsce rozpocznie się w najbliższy piątek (9.02). Potrwa miesiąc. Tak naprawdę nie wiemy do końca, jak szczegółowo będzie przebiegać. Czekają nas niespodzianki. Gościem Polskiego Radia Białystok był rolnik z Krynek Jacek Słoma.