Radio Białystok | Gość | dr Marek Bartoszewicz - z Wydziału Biologii Uniwersytetu w Białymstoku
"Spodziewamy się, że pod koniec stycznia w naszym regionie wariant Omikron może być wariantem dominującym, a ilość zakażeń w skali kraju może sięgnąć nawet 30 tysięcy" - mówi dr Marek Bartoszewicz.
W naszym regionie wykryto pierwsze przypadki wariantu Omikron koronawirusa. Każdego tygodnia wykrywanych jest też więcej nowych zakażeń, choć na razie wzrosty te są niewielkie. Czy mamy już piątą falę epidemii? Między innymi o tym z doktorem Markiem Bartoszewiczem z Wydziału Biologii Uniwersytetu w Białymstoku rozmawia Renata Reda.
Renata Reda: Jeszcze nie zeszliśmy z czwartej fali, a już mamy kolejną, bo w kraju tydzień do tygodnia wzrosty zakażeń są już 18-procentowe, w Podlaskiem 30-procentowe, a na Lubelszczyźnie nawet 50-procentowe.
dr Marek Bartoszewicz: Niestety obawiam się, że będziemy mieli tendencję do tego, aby w taki płynny sposób przejść od tej czwartej fali, którą w naszym regionie i w zasadzie na świecie wywołał wirus odmiany Delta do piątej fali, która będzie wywołana przez Omikron. Tym bardziej że wariant Omikron charakteryzuje się zdecydowanie większą zakaźnością. Mówimy, że jest to nawet 4 razy łatwiejsze przenoszenie się tego wirusa, a więc on powinien w krótkim czasie zacząć dominować. Według niektórych szacunków spodziewamy się, że nawet już pod koniec stycznia w naszym regionie wariant Omikron może być tym wariantem dominującym.
Czyli z tych wykrytych niedawno sześciu przypadków w naszym regionie do ilu pod koniec stycznia dojdziemy?
Spodziewam się, że 40-60% zakażeń, które będziemy wtedy notowali, to mogą być już zakażenia powodowane przez Omikron. Obawiamy się, że w skali kraju ilość zakażeń może sięgnąć nawet 30 tysięcy.
W szpitalach maleje liczba chorych na COVID-19. Czy zaraz ta tendencja się odwróci, odwrotnie niż do przyrostu zakażeń koronowirusem?
Ja się cały czas obawiam, że tych chorych, którzy będą musieli być hospitalizowani, będzie nam niestety przybywało. Z jednej strony często słyszymy o tym, że wariant Omikron powoduje łagodniejsze zachorowanie, łagodniejszy przebieg choroby, ale z drugiej strony mówi się, że to jest tak mniej więcej 2 razy mniej hospitalizacji wśród chorych zakażonych wariantem Omikron.
Ale cztery razy większa zakaźność, to i tak dwa razy więcej chorych w szpitalach.
Owszem. I w sytuacji, kiedy nasz system ochrony zdrowia jest już bardzo mocno obciążony, bo wszyscy wiemy, że ilość zajętych łóżek jest bardzo duża, to nałożenie się powoli ustępującej czwartej fali na dynamicznie rozwijającą się piątą falę zakażeń może być naprawdę, nie chciałbym tutaj użyć takiego określenia, jednak gwoździem do trumny dla naszego systemu ochrony zdrowia. On może stać się niewydolny, czego nikomu nie chciałbym życzyć.
Dane są zatrważające. To tylko ostatni tydzień — w Polsce zmarło ponad 3 200 osób chorych na COVID-19, w Niemczech ponad 1 800, w Wielkiej Brytanii około 900, w Hiszpanii 320, w Izraelu dwie osoby. Jak pan to skomentuje jako mikrobiolog?
Tu wytłumaczeń może być kilka.
Szczepienia?
Tak. Na przykład Izrael jest państwem świetnie wszczepionym, więc tutaj podobnie jak Niemcy na przykład, to byłby świetny argument. Natomiast my bardzo często zapominamy też o tym, że u nas ludzie boją się koronawirusa i boją się, nawet jeżeli stwierdzają u siebie objawy, prosić o pomoc lekarską. Trafiamy do szpitali zbyt późno. W momencie, kiedy dochodzi do pierwszych, poważnych symptomów infekcji, wtedy można wdrożyć leczenie przeciwwirusowe, które spowalnia czy hamuje w zasadzie replikację tego wirusa i nie dopuszcza do gwałtownego rozwoju choroby. Natomiast jeżeli człowiek zgłasza się po pomoc medyczną w sytuacji, kiedy już są ciężko zajęte płuca, kiedy te zmiany zapalne obejmują większość miąższu płuc, to w tym momencie pozostaje już tak naprawdę leczenie w dużym stopniu objawowe, związane z tlenoterapią, aby temu pacjentowi umożliwić przetrwanie do czasu kiedy jego układ odpornościowy poradzi sobie z taką infekcją i skuteczność leczenia tych późno zgłaszających się do ochrony zdrowia przypadków jest zdecydowanie mniejsza. Tutaj szybkość, z jaką zgłaszamy się do lekarza, może być kluczowa.
Nie zła opieka medyczna, tylko obawa także przed konsekwencjami, że w przypadku wykrycia zakażenia nasza rodzina może znaleźć się w kwarantannie.
Musimy tutaj również pamiętać o tym, że jeżeli członkowie naszej rodziny trafią na kwarantannę, to nie jest nic strasznego. To jest sytuacja, która komplikuje nam życie, ale z drugiej strony w ten sposób ochraniamy siebie, ochraniamy bliskich, sąsiadów przed transmisją tego wirusa i pozwalamy w jakiś sposób zahamować rozwój tej pandemii. Przecież wszyscy chcielibyśmy już mieć święty spokój, czyli taką sytuację, kiedy bez obawy możemy pójść do kina, teatru czy galerii handlowej i nie słuchać o tym, że pandemia, trzecia, czwarta, piąta fala... Chcielibyśmy by się to skończyło, więc pomóżmy w takim stopniu, w jakim możemy. Naukowcy, lekarze pracują z pełnym zaangażowaniem, natomiast my też możemy tutaj swoją cegiełkę do walki z pandemią dołożyć.
I w powrocie do normalności. Tymczasem minister zdrowia nie wyklucza wprowadzenia nowych obostrzeń. Czy powinny być? Jeśli tak, to jakich się pan spodziewa?
Na pewno pewne obostrzenia muszą być. My z ogromną niefrasobliwością podchodzimy do tych zaleceń, które w tej chwili panują, szczególnie dystansu, ochrony nosa i ust przed kontaktem z wirusem, możliwością jego rozprzestrzeniania. Maseczki w tej chwili nawet w galeriach handlowych są dość rzadko przez odwiedzających stosowane. Spodziewam się przede wszystkim ograniczeń dotyczących takich miejsc, gdzie ludność się skupia, więc obawiam się, że być może zostaną wprowadzone limity w centrach handlowych, kinach, teatrach czy restauracjach i to w pierwszej kolejności.
A nie zakazy wejścia na przykład do lasu jak było to z początkiem pandemii?
To rzeczywiście nie była sytuacja i decyzja bardzo przemyślana w moim odczuciu. Natomiast trzeba pamiętać o tym, że my się cały czas uczymy. Wtedy o koronawirusie nie wiedzieliśmy praktycznie nic. Teraz jesteśmy po dwóch latach i nasza wiedza jest o wiele większa, więc umiemy racjonalniej do tego podchodzić.
Uczymy się i poznajemy jego nowe warianty. W Marsylii odkryto wariant nazwany IHU i jest podobno bardziej odporny na szczepionkę i jeszcze bardziej zakaźny niż wyjściowa wersja wirusa.
Tak jak wielokrotnie naukowcy podkreślali, nowe warianty koronawirusa będą powstawały, dopóki ten wirus ma kogo atakować, ma w czyim organizmie się replikować. Dlatego, jeżeli mamy możliwość się wystrzegać zachorowania poprzez ochronę naszych dróg oddechowych, poprzez dystansowanie, to powinniśmy z tego skorzystać. Ze szczepienia również, bo nawet jeśli człowiek zachoruje po szczepieniu, to pamiętajmy, przechodzi to łagodniej, ale również mniej rozprzestrzenia tego wirusa, mniej kaszlemy i mniej wydalamy cząstek zakaźnych.
Wiele osób niezaszczepionych zadaje pytanie, kiedy się szczepić? Czy może przeczekać? Zastanawiają się, w którym miesiącu ciąży? Eksperci odpowiadają - szczepić się teraz.
Tutaj należy zaufać ekspertom, lekarzom. Jeżeli ktokolwiek z osób zainteresowanych szczepieniem ma jakiekolwiek wątpliwości dotyczące tego, czy powinien już, czy powinien w takiej, a nie innej sytuacji, to powinien się skontaktować ze swoim lekarzem. Mówimy, że internet jest kopalnią wiedzy, ale to nie internet powinien być dla nas źródłem tylko ludzie, którzy znają naszą historię chorób, którzy potrafią przeprowadzić badanie i w sposób realny ocenić czy powinniśmy się szczepić. Dla ogromnej większości z nas najlepszy termin na szczepienie to pierwszy dostępny termin, z którego możemy skorzystać.
Jeszcze osoby, które są dość sceptycznie nastawione do szczepionek, podają argumenty, że po zaszczepieniu przeciw koronawirusowi jesteśmy bardziej podatni na inne wirusy.
Przyznam szczerze, że to jest taki argument, z którym trudno jest polemizować. Nie znalazłem żadnych dowodów, które miałyby coś takiego potwierdzać. Szczepienie przeciwko koronawirusowi uruchamia u nas odporność tak zwaną swoistą, a więc skierowaną przeciwko temu konkretnemu patogenowi, przeciw koronowirusowi, a nasz układ odpornościowy potrzebuje ciągłej stymulacji, ciągłego treningu.
I to może nas też wzmocnić przeciwko innym wirusom.
Oczywiście. Jeżeli się zaszczepimy, to z jednej strony mamy mniejsze ryzyko ciężkiego przebiegu COVID, poza tym w przypadku, gdyby nam się nawet nałożyły dwa różne zakażenia, chociażby z Francji, z Hiszpanii, słyszymy w ostatnim czasie o takich mieszanych infekcjach, to w tym momencie również mamy większe szanse, że nie ucierpimy w stopniu poważnym. Pamiętajmy, że grypa, to choroba sezonowa, która również potrafi dawać ciężkie powikłania dotyczące między innymi dróg oddechowych, więc chyba chcielibyśmy uniknąć sytuacji, w której dwa różne wirusy celują w ten sam narząd i powodują powikłania.
Dziękuję bardzo za rozmowę.