Radio Białystok | Gość | Tadeusz Truskolaski [wideo] - prezydent Białegostoku
- Nikomu się nie udało w 100 proc. i ja również nie jestem jakimś cyborgiem czy osobą doskonałą. Wiadomo, że parę rzeczy się nie udało i jeszcze się parę rzeczy nie uda, ale ważny jest bilans - mówi Tadeusz Truskolaski o swojej prezydenturze.
Stadion, Muzeum Pamięci Sybiru i modernizacja dróg - m.in. z tego dumny jest Tadeusz Truskolaski, który obchodzi 15-lecie pracy na stanowisku prezydenta Białegostoku. Jak w tym czasie zmieniło się miasto? Co się udało, a co jest jeszcze do zrobienia?
Z prezydentem Białegostoku Tadeuszem Truskolaskim rozmawia Dorota Niebrzydowska.
Dorota Niebrzydowska: Listę sukcesów pana prezydenta już poznaliśmy. Można je zresztą oglądać na wystawie na Rynku Kościuszki, wziąć udział w głosowaniu na najlepszą inwestycję. Gratuluję panu 15 lat na stanowisku, na które wybierają mieszkańcy. To bardzo imponujący wynik. Czy ma pan jeszcze coś do zaoferowania naszemu miastu?
Tadeusz Truskolaski: Przede wszystkim wraz z upływem czasu potrzeby się zmieniają. Początkowo to były duże inwestycje infrastrukturalne. Z czasem mieszkańcy upomnieli się o to, żeby żyć w swoich takich maleńkich enklawach, ojczyznach, czyli na osiedlach, a więc to place zabaw, drogi, miejsca do wypoczynku. Tego na pewno cały czas będzie brakowało. Brakuje jeszcze kilku sal sportowych, gimnastycznych. Oczywiście tej dużej też, ale to zupełnie inny temat. Musielibyśmy poświęcić na to oddzielny program.
"Białystok jest dziś miastem o charakterze europejskim, które ma bardzo dużo walorów i jednocześnie pozbawione jest problemów transportowych charakterystycznych dla dużych ośrodków, na przykład korków" - to cytat z pana prezydenta. Ja dodam, że Białystok pozbawiony jest też lotniska, basenu o wymiarach olimpijskich i hali sportowo-widowiskowej. To takie podstawowe minimum dla miasta europejskiego. Panu tego nie brakuje?
Pas startowy jest.
A odlatywał pan z Krywlan?
Sportowym samolotem tak. Kiedyś, jeszcze z dziećmi, wykupiłem taki lot, dawno temu.
Ale chyba nie taki miał być cel tego lotniska.
Nie, nie, absolutnie. Ale przede wszystkim lotnisko powinno być regionalne. Przez wiele lat jako prezydent nie przeszkadzałem urzędowi marszałkowskiemu w budowie takiego lotniska, a nawet chciałem pomagać. Niestety nie udało się i ono już odfrunęło w siną dal.
Ale to, co pan zbudował, to ani lotnisko, ani pas startowy.
Proszę zobaczyć, ile tam jest operacji lotniczych rocznie - ponad 4 tysiące. Natomiast to, że nie można jeszcze odlecieć samolotem pasażerskim, to jest fakt, ale proszę pamiętać...
Myślę, że w ogóle nie odlecimy.
Trzeba być optymistą, pesymizm zabija. Będzie miała pani słabe święta, jak będzie pani pesymistycznie myśleć.
Jestem wielką optymistką, ale też realistką.
Trzeba myśleć optymistycznie, ale w perspektywie czasu. Wiele osób nie wierzyło w to, że powstanie rynek, że zostanie zlikwidowana Jurowiecka, że powstanie spalarnia i tak dalej.
Takie głosy miałem cały czas. A tu proszę pamiętać, że trzeba wyciąć 15 tys. drzew. Ja obiecuję, że jeżeli wytniemy jedno drzewo, to w to miejsce posadzimy dwa, a miejsce, gdzie zostaną wycięte drzewa - w tej chwili niedostępne - będzie dostępne dla mieszkańców jako miejsce rekreacji. Także to będzie nadal miejsce zielone. Ale dopóki do tego dojdzie, to trzeba mieć odpowiednie decyzje.
Panie prezydencie, zapomnijmy o tym lotnisku.
Nie, nie zapomnijmy. Działajmy powoli. Za kilka lat zaproszę panią na lot.
Starczy kadencji?
Nie, tej kadencji nie.
I na pewno hala też nie powstanie w tej kadencji, prawda?
W tej kadencji hala na pewno nie powstanie, bo ona buduje się dłużej niż dwa lata. Ale mamy światełko w tunelu. Też zrzuca się na prezydenta coś, za co nie jest odpowiedzialny. Było pozwolenie na budowę, pan wojewoda je uchylił. Proszę zapytać pana wojewodę, dlaczego to zrobił.
Pamięta pan 2006 rok?
Doskonale.
Rozpoczynając pierwszą kadencję, zastał pan Białystok drewniany, a kończąc czwartą, a może nawet piątą, zostawi pan murowany. I mówię to bez przenośni.
To nie jest tak.
Nie udało się uratować Bojar, Bema, Młynowej.
Bojar już praktycznie nie było.
Jeszcze trochę były.
A dlaczego w 2006 r. nie było planu zagospodarowania przestrzennego Bojar? Była wolna amerykanka. Ten plan opracowuje się dosyć długo, ale przecież od 2003 r., kiedy weszła nowa ustawa, do 2006 r. można było go opracować. W tym czasie oczywiście wiele rzeczy zniszczono.
Ale nawet te Bojary, które były, paliły się po kolei. Pamięta pan?
No ale to policja powinna złapać podpalaczy, jeżeli tacy byli. Proszę nie zrzucać na prezydenta wszystkiego co złe w mieście.
Będę pana też chwalić.
Proszę mnie nie chwalić. Ja tylko oczekuję obiektywnej oceny - czy zaniedbałem swoje obowiązki, czy nie.
Panie prezydencie, to betonu nie ma w mieście? Na każdej wolnej działce, która jest w mieście, w centrum miasta, powstają bloki. W zasadzie jedynym budownictwem, jakie mamy, jest budownictwo mieszkaniowe. Mówi się, że w Białymstoku rządzą deweloperzy. To prawda?
Proszę pojechać do strefy ekonomicznej i zobaczyć, jakiego rodzaju jest tam budownictwo, ile miejsc pracy tam powstało, zainwestowano 660 mln zł.
Ale w centrum w zasadzie mamy tylko bloki.
Na całym świecie jest taka tendencja. Jest taka zasada urbanistyczna, że funkcje bardziej intensywne wypychają funkcje mniej intensywne. W tej chwili bardziej intensywną funkcją i pewnie najbardziej pożądaną są mieszkania. Gdyby nie było popytu, nie byłoby podaży.
Panu podoba się takie centrum miasta, w zasadzie zabudowanie mieszkaniówką?
Proszę pojechać do jakiegokolwiek miasta europejskiego. Mówię o obiektywnych procesach, których nie powstrzymam. U nas i tak jest bardzo dużo zieleni.
Ale tereny rekreacyjne powstają głównie z budżetu obywatelskiego.
Niekoniecznie. Ale to są przecież też pieniądze miejskie, te same pieniądze budżetowe, te same podatki, ale przełożone do innej kieszonki. Tu ma pani pieniądze na lody, a tu ma pani pieniądze na chleb tylko z innej szufladki.
Mi takie miasto, w którego centrum są generalnie tylko mieszkania, podoba się średnio, chociaż muszę panu przyznać, że Białystok jest miastem bardzo dobrym do życia. Mi też żyje się tu dobrze.
I o to chodzi. W sumie chodzi o końcowy wniosek. Niektóre rzeczy z pewnością mogą się nie podobać. Jak zaprosiłbym panią do swojego mieszkania, pewnie pani nie podobałoby się parę rzeczy i vice versa. Pewnie parę rzeczy byśmy pochwalili. Po pierwsze de gustibus non disputandum est, a po drugie zmieniają się też trendy, zmieniają się mody i to, co było wybudowane kilkanaście lat temu, niekoniecznie się dzisiaj podoba. Ale niekoniecznie też podoba się to nowoczesne, które powstaje w tej chwili.
Czyli w zasadzie nic pan sobie nie ma do zarzucenia przez te 15 lat?
Od tego jest pani, żeby mi zarzucać. Po co ja będę się jeszcze samobiczował.
Ale zgadza się pan, że parę rzeczy się nie udało?
Nikomu się nie udało w 100 proc. i ja również nie jestem jakimś cyborgiem czy osobą doskonałą. Wiadomo, że parę rzeczy się nie udało i jeszcze parę się nie uda, ale ważny jest bilans.
Dobrze mieszka się panu w Białymstoku?
Tak, to jest moje miasto z wyboru. Ja przecież studiowałem w Sopocie.
Często pan wyjeżdża.
Wyjeżdżam. Oczywiście prywatnie też, bo urlop spędzam przeważnie poza Białymstokiem. Ale też wyjeżdżam służbowo. Dzisiaj mamy wiele zadań jako samorządowcy, również tych polegających na obronie samorządu, który jest systematycznie niszczony.
Pociąga pana polityka ogólnopolska, europejska?
Nie chodzi o pociąganie, chodzi o konieczność. Ja bym bardzo chętnie nie walczył, ale jeżeli widzę, że niszczony jest dorobek ostatnich 30 lat...
To polityka, a pan jest samorządowcem, pan ma rządzić miastem.
Tak, tylko ta polityka dotyka nas. Budżet jest mniejszy drugi raz z rzędu.
W przyszłym roku trochę się wzmocni, wzrosną wpływy z PIT-u.
Akurat spadną.
Akurat te do budżetu miasta wzrosną, proszę sobie poczytać portal samorządowy.
Tylko o 5 milionów.
Ale zawsze.
Inflacja wynosi 7 proc., wzrost gospodarczy kilka procent, czyli powinien wzrosnąć o 12 proc., a 5 mln to jest 1 proc.
Gdzie Tadeusz Truskolaski widzi siebie za dwa lata?
Pewnie w Białymstoku. Nie snuję takich planów. Ukułem sobie takie powiedzenie, że każda moja kadencja była ostatnią, w związku z tym ta też, dopóki nie będzie decyzji co dalej, jest kadencją ostatnią.
Wychował pan sobie następcę?
To się chyba tak do końca nie da. Chociaż kiedyś tak myślałem, ale to się akurat nie udało. Myślałem oczywiście o Adamie Polińskim jako moim następcy, ale wybrał inną drogę, pewnie lepszą dla niego, pewnie mniej stresującą i lepiej płatną.
Czy woli pan otaczać się fachowcami, czy pochlebcami?
Jeżeli pochlebstwa są fałszywe, to prowadzą na manowce, to nie ulega wątpliwości. Wolę się otaczać absolutnie fachowcami. Tak cały czas dobierałem ludzi. Chociaż oczywiście tutaj ta polityka też trochę wchodzi, prawda? Bo w radzie miasta jest Forum Mniejszości Podlasia i chciało mieć swojego zastępcę. Ale akurat Adam Musiuk jest fachowcem, jest doktorem od budownictwa, pracuje na Politechnice na wydziale architektury, a jednocześnie zajmuje się urbanistyką, czyli planowaniem przestrzennym i architekturą, więc pracuje w swoim zawodzie.
Piątej kadencji pan nie wyklucza?
Nie potwierdzam i nie zaprzeczam, bo w polityce nigdy nie mów nigdy.