Radio Białystok | Wiadomości Studio Suwałki | Była naczelnik wydziału komunikacji czuje się skrzywdzona przez prezydenta Suwałk
autor: Marcin Kapuściński
Z pracy w suwalskim Ratuszu zwolniono ją dyscyplinarnie w atmosferze skandalu. Po ponad roku była wieloletnia naczelnik wydziału komunikacji Maria Raczkowska może odczuwać satysfakcję. Prezydent miasta wycofał bowiem zwolnienie dyscyplinarne i wypłacił urzędniczce zaległe wynagrodzenie.
Jesienią 2019 roku, po powrocie z długotrwałego zwolnienia lekarskiego, Maria Raczkowska została zdegradowana na niższe stanowisko. Gdy nie wyraziła na to zgody, zarzucono jej, że przesłała na prywatną pocztę służbowe dokumenty. Została za to zwolniona dyscyplinarne. Urząd powiadomił też prokuraturę. Ta uznała jednak, że do przestępstwa nie doszło.
Była naczelnik złożyła pozew do sądu pracy. Tam doszło ostatecznie do ugody.
- Prokuratura i sąd oceniły, że nie było wycieku danych. Nie przedostały się one do osób nieuprawnionych. Taka procedura w urzędzie była powszechnie stosowana. Przed sądem potwierdzili to pracownicy, kierownictwo, a nawet naczelnicy wydziałów. Prezydent przyznał się do błędu i wycofał zwolnienie dyscyplinarne. Zgodziłam się na rozwiązanie stosunku pracy za rozumieniem stron i wypłacono mi sześciomiesięczne wygrodzenie.
Raczkowska zdecydowała się przejść na emeryturę. Jej zdaniem cała sprawa rzuca cień na jej wieloletnią pracę w urzędzie.
- Prezydent od razu ocenił, że popełniłam przestępstwo. Do mediów szybko poszedł komunikat o wycieku danych z urzędu miejskiego. Szukano na mnie haka od pewnego czasu. Doszły mnie słuchy, iż na to stanowisko od dawna szykowano wysoko postawioną osobę z Urzędu Marszałkowskiego. Kierowałam wydziałem komunikacji przez 20 lat, byłam osobą publiczną i wydałam mnóstwo decyzji podpisanych swoim nazwiskiem. Dlatego cała sytuacja to dla mnie wielka potwarz i po tylu latach pracy czuję się skrzywdzona.
Zapytaliśmy o stanowisko w tej sprawie suwalski Ratusz. I wciąż czekamy na odpowiedź.