Radio Białystok | Wiadomości | Oddalona kasacja od wyroku 15 lat więzienia za zabójstwo podczas małżeńskiej kłótni
Nie będzie wzruszenia wyroku w sprawie 61-letniego mieszkańca Białegostoku, prawomocnie skazanego na 15 lat więzienia za uduszenie żony poduszką podczas kłótni, której powodem były m.in. kwestie finansowe. Sąd Najwyższy oddalił kasację złożoną przez obrońcę.
Na czwartkowym (10.09) posiedzeniu sąd postanowił oddalić kasację jako oczywiście bezzasadną - poinformowało biuro prasowe SN.
Zabójstwo miało miejsce ponad dwa lata temu. Śledczy przyjęli, że mężczyzna działał z zamiarem bezpośrednim. Podczas kłótni, używając przemocy, popchnął żonę na wersalkę, a tam udusił, przyciskając przez dłuższy czas do jej twarzy poduszkę. Zwłoki ukrył w dużej skrzyni stojącej w sąsiednim pomieszczeniu. Ciało matki odnalazł syn.
Według wersji przedstawionej przed sądem przez 61-latka, doszło do kłótni z żoną o to, kto ma płacić zaległe rachunki. Małżonkowie żyli bowiem w nieformalnej separacji na różnych piętrach jednego domu. Mężczyzna twierdził wtedy, że żona nie chciała zapłacić przynajmniej części zobowiązań i wszczęła awanturę nie tyle o rachunki, a o zdarzenia z przeszłości.
Twierdził też, że próbował ją uspokajać i prosił, by wyszła, ale bezskutecznie.
Żona zachwiała się i usiadła na wersalce, wziąłem poduszkę i przysunąłem do jej twarzy. Nie pamiętam, jak długo to trwało, przestała krzyczeć - mówił przed sądem.
Białostocki sąd okręgowy, jako sąd pierwszej instancji, po krótkim procesie wydał wyrok 15 lat więzienia, taką karę uznał za "adekwatną i sprawiedliwą". Obrona wnioskowała o 6-letnie więzienie podkreślając, że jej klient przyznał się do skutku, ale nie do dokonania zabójstwa i kwestionowała przyjętą przez sąd kwalifikację prawną.
Rozpoznając odwołanie obrony, Sąd Apelacyjny w Białymstoku wyrok jednak utrzymał. Uznał, że mogło dojść do kłótni między małżonkami, ale nie można mówić o afekcie, czyli stanie nagłego wzburzenia wyłączającego świadome działanie, a sam powód zbrodni był błahy.
Sąd odwoławczy nie widział potrzeby dodatkowego przesłuchania zespołu biegłych psychologów i psychiatrów, którzy w swojej opinii bez wątpliwości ocenili, iż sprawca był poczytalny i miał świadomość, że przyciskanie poduszki do twarzy żony może skutkować śmiercią, a do tego po ataku nie podjął żadnej próby ratowania kobiety (reanimacja, wezwanie karetki), ciało ukrył i wyszedł z domu.