Radio Białystok | Wiadomości | Uprowadzona z córką kobieta zeznawała w procesie oskarżonego męża

Uprowadzona z córką kobieta zeznawała w procesie oskarżonego męża

11.08.2020, 18:55, akt. 19:35

Silne stany depresyjne i stany lękowe, blisko rok terapii psychologicznej - tak skutki psychiczne uprowadzenia sprzed półtora roku opisała we wtorek 26-latka, której mąż oskarżony jest przed Sądem Rejonowym w Białymstoku o bezprawne pozbawienie wolności żony i córki.

Fot. Joanna Żemojda
Fot. Joanna Żemojda

Tym tematem żyła cała Polska 

Do porwania doszło 7 marca ub. roku na jednym z białostockich osiedli. Jak podawała policja, dwaj sprawcy wepchnęli 26-latkę i 3-letnią wówczas Amelię do samochodu i odjechali. Kilkaset metrów dalej porzucili ciemnoniebieskiego citroena, którym uciekali, i przesiedli się do kolejnego auta.

Jeszcze tego samego dnia po południu, w związku z zaginięciem dziecka, został ogłoszony tzw. Child Alert, opublikowany był też wizerunek matki dziecka, a dzień później zdjęcia męża porwanej kobiety - ojca dziecka. Akcja poszukiwawcza trwała ponad dobę. 8 marca po południu między porywaczami doszło do kłótni w samochodzie, a uprowadzona kobieta wraz z dzieckiem opuściły pojazd. W okolicach Ostrołęki (Mazowieckie) zabrał ją z drogi przypadkowy kierowca, który przekazał obie w ręce policji.

Prokuratura postawiła Cezaremu R. dwa zarzuty: bezprawnego pozbawienia wolności żony i córki oraz uzyskanie - bez uprawnień - dostępu do informacji dla niego nieprzeznaczonej, poprzez posługiwanie się specjalistycznym urządzeniem. Chodzi o zamontowanie w samochodzie żony (bez jej wiedzy i zgody) nadajnika GPS, pozwalającego na lokalizację położenia auta.

Kobieta ma status oskarżycielki posiłkowej, we wtorek w obecności psychologa zeznawała w tym procesie. Ponieważ formalnie jest osobą bliską dla oskarżonego (zapytana przez sąd, kim jest dla niego użyła zwrotu "jeszcze niestety żoną", mogła skorzystać z prawa do odmowy składania zeznań, ale tego nie zrobiła.


"Traumatyczne przeżycia" 

"Cały przebieg utkwił mi w pamięci, jest to wydarzenie traumatyczne" - mówiła, opisując przebieg zdarzeń od chwili, gdy siłą została zabrana wraz z córką z ulicy, do momentu, jak udało się jej opuścić samochód, gdy doszło do kłótni jej męża ze wspólnikiem, a przypadkowy kierowca przekazał je obie bezpiecznie policji.

Jak mówiła przed sądem, gdy za jej samochodem z piskiem opon zahamowało inne auto, "kurczowo" trzymała córkę na rękach; w ciągu kilku sekund została do tego pojazdu wepchnięta. Przynajmniej jeden z mężczyzn miał na głowie kominiarkę. Nie była pewna, czy jej mąż również; krzyczał on do przechodniów, że zabiera rodzinę do domu. "Co w jego rozumieniu (...) znaczy Niemcy" - dodała.

Używała określeń "złapana, prowadzona, wpychana" do opisu tych zdarzeń; mówiła, że wszystko stało się bardzo szybko, była przerażona i "nie wiedziała, co się dzieje". "Córka płakała, mówiła, że się boi (...) Cały czas mówiłam mężowi, że musi nas wypuścić (...). Mąż wspominał, że chce ustalić ze mną to, jak będziemy wychowywać naszą córkę" - zeznała 26-latka. Opisywała, jak wyglądał czas, gdy poruszali się gruntowymi i leśnymi drogami; przyznała, że np. doszło do szarpaniny, gdy mąż chciał zabrać jej telefon.

Mówiła też, że nie miała możliwości opuszczania samochodu, a gdy kilka razy z niego wysiadła, nie było szans na ucieczkę. "Mąż mówił wymijająco, nie dawał odpowiedzi, gdzie jesteśmy, co się ze mną i córką stanie" - zeznała. Jak opisała, następnego dnia doszło do kłótni męża i jego wspólnika; ten drugi wysiadł z auta i powiedział, by ona z córką również tak zrobiła. Kazał jej iść wzdłuż drogi asekurując, niedługo potem pojawił się przypadkowy samochód, który ten chłopak zatrzymał.

Kierowca tego auta zabrał 26-latkę i jej córkę, od razu zadzwonił na policję, która przez telefon instruowała go, gdzie dojdzie do spotkania z patrolem. Z policjantami obie trafiły na komendę w Ostrołęce.


Silne stany depresyjne, stany lękowe, blisko rok terapii psychologicznej

Momentami przerywała zeznania, łamał jej się głos, płakała. Na pytanie sądu, kobieta opisała też swój stan psychiczny po tych wydarzeniach. Jak mówiła, to przede wszystkim lęk, który towarzyszy jej do tej pory, obawa przed wychodzeniem z domu czy jazdą z córką samochodem, silne stany depresyjne i związana ze złym stanem psychicznym terapia, którą w marcu przerwała pandemia koronawirusa, silne migreny i bóle żołądka przez kilka miesięcy.

Sąd przerwał jej zeznania do kolejnej rozprawy, zaplanowanej na październik. Chodziło o to, że inne obowiązki służbowe uniemożliwiały biegłej psycholog obecność na sali. W październiku kobieta będzie odpowiadała m.in. na pytania obrońcy oskarżonego.

Sąd we wtorek rozpoznał też szereg wniosków dowodowych złożonych przez strony. Oddalił m.in. wniosek o dodatkowe badania psychologiczno-psychiatryczne żony oskarżonego - oskarżycielki posiłkowej. Jej pełnomocnikowi chodziło o ocenę, czy można mówić w jej przypadku o pozbawieniu wolności ze szczególnym udręczeniem. Gdyby taka kwalifikacja została przyjęta, oskarżonemu groziłaby surowsza kara, ale też właściwym do rozpoznania takiej sprawy byłby sąd nie rejonowy, a okręgowy.


Mężczyzna nie przyznaje się do winy 

Proces zaczął się w czerwcu i odbywa się bez udziału oskarżonego, na stałe przebywającego w Niemczech. Mężczyzna do zarzutów nie przyznaje się; w postępowaniu przygotowawczym wyjaśniał, że chciałby, by córka wróciła do domu "z racji tego, że w 2017 roku została uprowadzona do Polski z Niemiec", gdzie małżonkowie czasowo mieszkali. Twierdził, że został "odcięty" od kontaktów z córką, obwiniał o to żonę i jej rodzinę. Dlatego, jak wyjaśniał wtedy, podjął decyzję, by "na własną rękę" zabrać dziecko do siebie.

Twierdził też wtedy, że nie było krzyków, szarpaniny, np. przy przesiadaniu się do drugiego auta. Według jego słów, po pewnym czasie żona zaczęła z nim w samochodzie "normalnie" rozmawiać, a rozmowy dotyczyły sytuacji ich córki. "Nic się nikomu nie stało, Amelia nie przeżywała tego, jako nie wiadomo jakiej traumy. Wręcz była zadowolona, że mogła się ze mną spotkać, porozmawiać, przytulić, pocałować" - mówił wtedy Cezary R. o zachowaniu córki. Podkreślał też, że nie miał zamiaru skrzywdzić ani jej, ani żony.

Pod koniec ub. roku karze bez przeprowadzania rozprawy poddał się mężczyzna, który mu pomagał. 


źródło: PAP | red: sk

PRB
Aplikacja Polskiego Radia Białystok dla telefonów z iOS

PRB
Aplikacja Polskiego Radia Białystok dla telefonów z Androidem

Przeczytaj, zanim skomentujesz

ZOBACZ TEŻ:


Tym tematem żyła cała Polska - w Białymstoku ruszył proces ws. porwania Amelki i jej matki

23.06.2020, 10:21

Przed Sądem Rejonowym w Białymstoku ruszył we wtorek (23.06) proces mężczyzny, któremu prokuratura zarzuciła m.in. bezprawne pozbawienie wolności żony i córki. Pod koniec ub. roku karze bez przeprowadzania rozprawy poddał się mężczyzna, który mu pomagał.


Rok więzienia za pomoc w porwaniu kobiety i jej dziecka w Białymstoku

24.09.2019, 07:10

Na rok więzienia skazał we wtorek (24.09) Sąd Rejonowy w Białymstoku mężczyznę, któremu prokuratura zarzuciła pomoc ojcu 3-letniej Amelki w bezprawnym pozbawieniu wolności dziewczynki i jej matki.


25-letnia kobieta i jej 3-letnia córka Amelka odnalezione w okolicach Ostrołęki

9.03.2019, 07:00

25-latka i jej 3-letnia córka zostały odnalezione w Ostrołęce w województwie mazowieckim, zatrzymano dwie osoby podejrzewane o udział w ich uprowadzeniu - poinformował zastępca szefa Prokuratury Regionalnej w Białymstoku Paweł Sawoń.





ZNAJDŹ NAS


















źródło: www.radio.bialystok.pl

Białystok FM 99,4 Łomża FM 87,9 Suwałki FM 98,6 Siemiatycze FM 104,1 Białowieża FM 89,4 178,352 MHz (k.5C) DAB+

Copyright © Polskie Radio Białystok