Radio Białystok | Wiadomości | Mieszkańcy wsi Porosły nie chcą betoniarni pod swoimi oknami
Jak mówią, o kłopotliwej inwestycji dowiedzieli się w momencie, kiedy zapadły już pierwsze wiążące decyzje. Mieszkańcy podbiałostockiej wsi Porosły protestują przeciwko planom budowy mobilnej betoniarni w ich miejscowości.
Projekt przewiduje, że w bliskim sąsiedztwie domów ma powstać duży zakład produkcyjny.
To oznacza nieustanny hałas, pył i setki przejeżdżających samochodów z betonem każdego dnia – mówią mieszkańcy. Jak wynika z ich wyliczeń, przy zakładanej produkcji betonu, co kilka minut zakład opuszczałby kilkunastotonowy samochód.
Protestujący wskazują też, że o planowanej inwestycji dowiedzieli się w chwili, kiedy burmistrz Choroszczy wydał już pierwsze pozytywne decyzje. Nie przeprowadzono w tej sprawie, żadnych konsultacji społecznych, a powiadomiono jedynie kilku najbliższych sąsiadów.
Budowa mobilnego węzła betoniarskiego uzyskała już nieprawomocne pozwolenie na budowę wydane przez Starostwo Powiatowe w Białymstoku. Wcześniej zielone światło dla inwestycji dał burmistrz Choroszczy Robert Wardziński.
Jak tłumaczy burmistrz – w tej sprawie zwrócił się o opinię do Sanepidu, Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska i Wód Polskich. Żadna z tych instytucji nie wskazała na konieczność przeprowadzenia raportu oddziaływania na środowisko dla inwestycji, dlatego uznano, że jej oddziaływanie zawęzi się jedynie do granic działki. Na tej podstawie burmistrz Choroszczy wydał decyzję środowiskową, która była niezbędna do wydania pozwolenia na budowę.
Prawo budowlane jest jednoznaczne, jeżeli inwestor spełnia wszystkie wymogi, a dokumenty są poprawne, nie ma podstaw do zablokowania inwestycji – mówi dyrektor Wydziału Architektury w Starostwie Powiatowym Karina Kurzewska.
Burmistrz Choroszczy Robert Wardziński tłumaczy natomiast, że mobilny węzeł betoniarski powstaje na działce objętej planem zagospodarowania przestrzennego, która dopuszcza tam zabudowę pod nieuciążliwe inwestycje, a węzeł miałby być jedynie instalacją tymczasową, na czas przebudowy drogi ekspresowej. Robert Wardziński przyznaje jednocześnie, że takich zapisów w pozwoleniu nie ma, natomiast miał się do tego zobowiązać inwestor.
Protestujący mieszkańcy zapowiadają odwołanie się od podjętych decyzji.
