Radio Białystok | Wiadomości | Niedogodności na dworcu PKS w Suwałkach potrwają jeszcze kilkanaście dni
autor: Marcin Kapuściński
Ciasna poczekalnia, brak toalet i prowizoryczne kasy biletowe - niedogodności na dworcu PKS w Suwałkach potrwają jeszcze kilkanaście dni. W tym czasie zakończyć ma się tam remont oraz rozmowy, które określą koszt wynajmowania budynku przez PKS Nova.
Spółka liczy, że część kosztów przejmą na siebie prywatni przewoźnicy. Prezes PKS Nova Cezary Sieradzki nie potrafi dokładnie odpowiedzieć, kiedy kasy wrócą do miejsca, gdzie były przez ostatnie dwadzieścia lat.
Korzystamy z okazji i trwa tam remont. Odnowienie poczekalni potrwa jeszcze koło półtorej tygodnia. W międzyczasie trwają negocjacje nowej umowy na dzierżawę budynku. Gdy zakończymy te dwie sprawy, poczekalnie i kasy wrócą na swoje dawne miejsce
- zapowiada prezes PKS Nova Cezary Sieradzki.
Władze podlegającej pod Urząd Marszałkowski spółki nie ukrywają, że to właśnie oszczędności stały za przeprowadzką. Sieradzki wylicza, że prawo do korzystania z miejskiego dworca kosztowało rocznie około 250 tys. zł. W piątek (14.03) odbyło się trzecie już spotkanie, na którym negocjowano nową cenę najmu. Ma ona być kilkukrotnie niższa.
Udostępnienie dworca prywatnym przewoźnikom ma obniżyć koszty najmu
Kolejnym sposobem na obniżenie kosztów będzie udostępnienie dworca prywatnym przewoźnikom. Obecnie korzystają oni z położonych w sąsiedztwie przystanków komunikacji miejskiej. Zaproponowano im, że po uiszczeniu opłaty będą mogli podjeżdżać do dworcowych peronów, a w sąsiedztwie kas powieszą swój rozkład jazdy.
Prezes Sieradzki nie boi się jednak, że obecność prywatnych firm sprawi, że PKS Nova będzie mieć mniej pasażerów. - Uważamy, że nikomu nie zaszkodzi zdrowa konkurencja. Chcemy jednak, aby przewoźnicy uczciwie ustalili między sobą godziny odjazdów. Tak, aby nie podbierali sobie klientów - mówi.
PKS Nova z miejskiego dworca wycofała się pod koniec marca. Poczekalnię i kasy przeniesiono wtedy do sąsiedniego należącego do spółki budynku. Kasjerki sprzedają teraz bilety prosto zza biurka. Takie rozwiązanie oburzyło pasażerów, którzy narzekają na ciasnotę, brak toalet oraz niską reprezentacyjność miejsca.