Radio Białystok | Gość | Wojciech Strzałkowski - przewodniczący rady nadzorczej Jagiellonii Białystok
"Z czego wynika taka słaba pozycja w tabeli? Przede wszystkim można powiedzieć, że to niespotykany pech, bo weźmy pod uwagę ilość kontuzji w jednej tylko formacji, formacji obronnej. Czy to nie można nazwać pechem, żeby pięciu stoperów doznało kontuzji w jednej rundzie?" - mówi Wojciech Strzałkowski.
Na trzynastym miejscu zakończyła rundę jesienną Jagiellonia Białystok w piłkarskiej ekstraklasie. Jest to rozczarowanie dla kibiców drużyny ze stolicy Podlasia. Jakie są przyczyny tego niepowodzenia i czy jest szansa, by na wiosnę coś się zmieniło? M.in. o tym z przewodniczącym rady nadzorczej Jagiellonii Białystok Wojciechem Strzałkowskim rozmawia Adam Janczewski.
Adam Janczewski: Tylko 5 punktów nad strefą spadkową i aż 23-punktowa strata do lidera. Z takim bilansem zakończyła rundę jesienną Jagiellonia Białystok. Nie jest to chyba wymarzona pozycja w tabeli rady nadzorczej klubu.
Wojciech Strzałkowski: Oczywiście, że nie. Ani członkowie rady nadzorczej, zarząd i myślę, że i całe środowisko piłkarskie nie jest zadowolone z tego wyniku. Jest to poniżej oczekiwań, które wszyscy pokładaliśmy w drużynie na początku sezonu. No tak to jest w życiu - chciałoby się, żeby było lepiej, a wychodzi niestety trochę gorzej.
Zakładaliście, że gdzie będzie Jaga po jesiennej serii gier?
Ja zawsze byłem przeciwnikiem ustawiania takich celów, że mamy być na drugim, trzecim, pierwszym czy dziesiątym miejscu. Zawsze mówiłem: grajmy w pełni swoich możliwości, a nawet powyżej swoich możliwości, żeby zdobywać jak najwięcej punktów. Z czego wynika taka słaba pozycja w tabeli? Przede wszystkim można powiedzieć, że to niespotykany pech, bo weźmy pod uwagę ilość kontuzji w jednej tylko formacji, formacji obronnej, na pozycji środkowego stopera. Wiadomo, że Ivan Runje od zeszłego roku jest kontuzjowany, na chwilę wrócił do gry i znowu jest kontuzjowany. Michał Pazdan był kontuzjowany, Israel Puerto miał kontuzję, Bogdan Tiru miał kontuzję i nawet młody Miłosz Matysik przez chwilę miał kontuzję. Czy to nie można nazwać pechem, żeby pięciu stoperów doznało kontuzji w jednej rundzie?
Drużyny, którym gra nie idzie, zawsze mówią o pechu.
Ja nie szukam usprawiedliwienia, tylko stwierdzam fakty. Ci zawodnicy byli kontuzjowani. Wiadomo, że po kontuzji zawodnik wracający nie jest w pełnej formie. Ale zwróćmy uwagę na to, co się dzieje z przodu. Przecież naszych dwóch atakujących ofensywnych Imaz i Gual strzelił po 8 bramek i są w czubie tabeli strzelców, wyprzedza ich tylko dwóch zawodników po dziewięć bramek, ex aequo na drugim miejscu jest Marc Gual i Jesus Imaz. I to pokazuje, że pewnie bylibyśmy dużo wyżej, gdyby nie ten nieszczęsny pech i poważne kontuzje.
Jak pan ocenia pracę trenera Macieja Stolarczyka i jego sztabu?
Nie chcemy takiej sytuacji, która miała miejsce przed rokiem, czyli zwalnianie trenera w połowie rozgrywek, w połowie sezonu. Już po rundzie jesiennej w zeszłym roku taka sytuacja miała miejsce i niewiele to poprawiło na wiosnę. Uważam, że trener Stolarczyk powinien spokojnie dograć rozgrywki do końca sezonu. Natomiast wiem również z jakichś informacji płynących od drużyny, że robi dobrą robotę. Może być za mało impulsywny przy swojej ławce, może niektórzy oczekiwaliby, żeby bardziej gestykulował, czy bardziej był impulsywny, ale mi się wydaje, że nie po tym ocenia się trenera, jak bardzo biega wokół ławki i czy kopie butelki z wodą. Ocena jest średnio pozytywna, bym powiedział, bo wynik wskazuje na to, że jesteśmy na dole tabeli, a ocena trenera to jest właśnie pozycja wśród drużyn, które ubiegają się o tytuł mistrza polski. Dajmy czas trenerowi Stolarczykowi do końca sezonu. Powinien spokojnie przepracować jeszcze przerwę zimową, obóz przygotowawczy w Turcji i stanąć do rozgrywek na wiosnę. Mam nadzieję na lepsze wyniki. Oby więcej pech nie prześladował naszych zawodników, oby więcej nie było takich kontuzji, jakie były na jesieni.
Jak pan ocenia pracę prezesa Wojciecha Pertkiewicza? Zaraz minie rok, od kiedy jest w Jagiellonii na tym stanowisku. To jego pierwszy sezon, kiedy mógł od podstaw wdrożyć swoje pomysły.
Jest to zupełnie inny typ menadżera niż wcześniejsi nasi prezesi. Pertkiewicz pracuje bardziej na budżetach, "na tabelkach", co oczywiście nie jest złe, bo pilnuje wydatków bardzo skrupulatnie. Jest bardzo samodzielny, tylko w trudnych sytuacjach, jakiś takich wyjątkowych konsultuje najtrudniejsze sytuacje z radą nadzorczą, a w większości spraw operacyjnych, sportowych jest samodzielny. Przypomnę, że w sprawach sportowych wspiera go dyrektor do spraw sportowych pan Łukasz Masłowski i wydaje mi się, że ten zespół zarządzający, czyli prezes i dyrektor sportowy, dobrze sobie radzą, jeśli chodzi o dobór kadry. Przypomnę tylko, że i przedłużenie kontraktu Imaza i przedłużenie również pobytu Marka Guala w Białymstoku, w Jagiellonii, to jest ich zasługa. Pewnie trenera również.
Żeby zamknąć te ostatnie miesiące w wykonaniu Jagiellonii Białystok... Klapa rundy w pańskiej ocenie?
Klapą rundy moim zdaniem jest mecz w Zielonej Górze z trzecioligowcem. Tego nie można było przegrać. Wydaje mi się, że takim punktem zwrotnym w tym meczu było niestrzelenie karnego i potem już się atmosfera posypała, i te gole się posypały. I druga klapa to mecz z Legią Warszawa. Uważam, że te pierwsze 15 minut, kiedy Jagiellonia cisnęła dosłownie Legię, widać było, że w szeregach Legii było zdezorientowanie. Uważam, że po strzeleniu bramki nie trzeba było się cofać, tylko trzeba było iść do przodu. Następne 15 minut to nie jest aż tak dużo czasu, żeby nie starczyło sił na początku meczu, można było dalej przycisnąć. Moim zdaniem błędem było cofnięcie się. Taka taktyka spowodowała, że poleciały kolejne bramki.
Postarajmy się znaleźć coś pozytywnego. Objawienie rundy?
Takim zawodnikiem bardzo solidnym, który zasługuje na wyróżnienie jest Imaz, który gra nie tylko w ataku, ale bardzo często się cofa do obrony i pomaga drużynie w obronie, widać to po każdym meczu, po ilości przebiegniętych kilometrów przez Jesusa. Oczywiście Marc Gual jest jak najbardziej widocznym wzmocnieniem, ale trzeba wspomnieć również o młodych zawodnikach: o Kowalskim, o Lewickim, czy Matysik - to jest młody zawodnik, który bardzo dobrze sobie radzi zarówno na pozycji stopera, jak i w sobotę grał na pozycji pomocnika defensywnego i w tych dwóch formacjach bardzo dobrze sobie radzi. Uważam, że ten zawodnik ma przed sobą wspaniałą przyszłość sportową.
Jakie są plany na przerwę zimową? Czy kibice mogą spodziewać się jakichś wzmocnień?
Zazwyczaj przerwa zimowa to nie jest okres, kiedy są jakieś spektakularne transfery, ale na pewno tutaj cały czas sztab poprzez sieć swoich skautów przygląda się ciekawym zawodnikom, których można by pozyskać i myślę, że należy liczyć na wzmocnienie, natomiast o szczegółach nie chciałbym w tej chwili mówić, bo część tych rozmów jest po prostu średniozaawansowana.
Wyzwaniem chyba jest też odbudowanie formy defensywy.
Zdecydowanie tak. Ten czas mam nadzieję, że posłuży temu, żeby po tych kontuzjach zawodnicy, którzy wrócili albo wrócą tak jak Pazdan, który nie gra jeszcze czy nasz bardzo dobry środkowy defensywny pomocnik Taras Romańczuk, to wspaniały człowiek, jako osoba i jako zawodnik, mam nadzieję, że wrócą już do treningów i pomogą drużynie właśnie w tej formacji obronnej po przerwie zimowej, po obozie w Turcji, gdzie są bardzo dobre warunki do treningu, dobre warunki też bytowe, bardzo dobra żywność, świeże owoce, warzywa, też dużo możliwości treningowych, jak również dużo możliwości meczów sparingowych, bo do Turcji przyjeżdża bardzo dużo drużyn z Europy, dlatego że tam jest klimat odpowiedni do tego, żeby trenować w tym czasie.
To jak będzie wyglądał harmonogram tych przygotowań?
Zawodnicy wyjeżdżają już po sylwestrze, drugiego stycznia, bardzo wcześnie, ze względu na mistrzostwa świata. To bardzo nietypowe mistrzostwa świata, bo zazwyczaj odbywają się w lecie, a w tym roku odbywają się na jesieni, więc te kalendarze są lekko zaburzone, bo już wcześniej wszystkie ligi w Europie, na świecie, kończą rundę jesienną i wcześniej zaczynają tak jak w Polsce, w ostatni weekend stycznia, dlatego też obóz zaczyna się już drugiego stycznia. Po sylwestrze jadą zawodnicy i wracają na tydzień przed pierwszym meczem.
Wspomniał pan o mistrzostwach świata. W tym tygodniu rozpoczynają się w Katarze. Jak pan ocenia szansę naszej reprezentacji w tym turnieju?
Najczęstszym myślę zwrotem w mediach i w rozmowach Polaków o mistrzostwach świata będzie wyjście z grupy. Jeśli dobrze pamiętam w 1986 roku ostatni raz Polska wyszła z grupy.
To było wtedy uznane za porażkę.
36 lat nie możemy wyjść z grupy na mistrzostwach światach, więc wydaje mi się, że biorąc pod uwagę rachunek prawdopodobieństwa, nam się po prostu tym razem już należy ta odrobina szczęścia, bo w piłce nożnej, w sporcie, też szczęście jest potrzebne, żebyśmy mogli jako Polacy, polska reprezentacja, wyjść z tej nieszczęsnej grupy i cieszyć się następną fazą rozgrywek.
To może pokusi się pan o wytypowanie wyników, chociażby tego pierwszego meczu z Meksykiem?
To jest wróżenie z fusów, ale okej, niech będzie. Z Meksykiem będzie 2:1, wygramy oczywiście.
Arabia Saudyjska?
Trochę bym się obawiał o Arabię Saudyjską, bo to bezpośredni sąsiad Kataru, ale strzelałbym 2:0.
I remis z Argentyną?
Przyjmuję w ciemno, przy dwóch zwycięstwach, trzeci remis z Argentyną.
W ostatnich tygodniach z Jagiellonią trenował kadrowicz Karol Świderski. Jak forma tego zawodnika? Czy on może stanowić o sile naszej reprezentacji?
Miły człowiek, wspaniały talent, uśmiechnięty jak zwykle. Mile wspomina naszą Jagiellonię. Sam fakt, że wrócił do nas na treningi, świadczy o tym, że mamy dobre relacje. Wielki talent. Jak widzimy na meczach reprezentacji, kiedy obrońcy drużyny przeciwnej skupiają się na Robercie Lewandowskim, wtedy Karol Świderski ma trochę więcej luzu, trochę więcej miejsca i może pokazać swoje zdolności, strzelać bramki. Liczę na niego.
W 61. minucie z Meksykiem na 2:1.
Tak przyjmujemy.
Trzymamy kciuki za biało-czerwonych. Dziękuję za rozmowę.