Radio Białystok | Gość | Stefan Rzońca [wideo] - instruktor nauki jazdy
"Może kary finansowe dadzą do myślenia wielu kierowcom, żeby jednak zdjąć nogę z gazu i być ostrożniejszym" - mówi Stefan Rzońca.
Urzędy nie wydają już kart pojazdu i nalepek kontrolnych na szyby samochodów. To początek wrześniowych zmian w kodeksie drogowym, o których z instruktorem nauki jazdy Stefanem Rzońcą rozmawia Michał Buraczewski.
Michał Buraczewski: Nowe karty pojazdu i nalepki kontrolne na szyby nie są już wydawane. Czy to ułatwi życie złodziejom samochodów?
Stefan Rzońca: Ustawodawca chciał poluzować obywatelowi, żeby nie musiał czegoś drugi raz kupować, jak nalepka na szybę. Kontrolna to jest tablica rejestracyjna. Więc nie wiem, czy złodzieje akurat rzucą się teraz na kradzieże pojazdów. Tak samo przekroczenie prędkości, gdy fotoradary robiły zdjęcia, a przednia tablica była zdjęta, to była nalepka na szybie i można było pojazd zidentyfikować.
Mimo wszystko karty pojazdu i nalepki były wprowadzone po to, żeby złodziejom życie utrudniać.
Więc teraz będzie jakoby łatwiej. Niemniej jednak już teraz jest CEPIK, czyli Centralna Ewidencja Pojazdów i Kierowców, więc miejmy nadzieję, że złodzieje nie będę tacy perfidni i dadzą sobie spokój z tą kradzieżą. Czasem auto jest kradzione tylko na części, czasami po to, żeby go wpuścić w obieg. Miejmy nadzieję, że nie będzie gorzej, tylko będzie wygodniej, taniej.
Zmiana zmniejsza koszty związane z rejestracją pojazdu o prawie 100 zł w przypadku samochodu sprowadzonego, w przypadku krajowego blisko 20 zł. Za niecałe dwa tygodnie kierowcy, którym zdarza się łamać przepisy, będą mogli płacić znacznie więcej za wykroczenia. Podwójne mandaty dla recydywistów. To sprawiedliwe rozwiązanie dla tych, którym często zdarza się łamać przepisy?
Wystarczy jeździć poprawnie i być praworządnym obywatelem, kierowcą, zachowywać się bardzo przewidywalnie na drodze i nie ma co się obawiać. Przecież nikt nie będzie biegał za kierowcą, jeździ za nim i go nagrywał. Niemniej jednak niektórzy z nas, w codziennym pośpiechu, niestety czasami przekraczają pewne zakazy. Chociażby to uporczywe przekraczanie prędkości. Marzy mi się takie zjawisko, że gdy będę jechał 50 km/h jakąś drogą wielopasmową, to nikt mnie nie dogoni, nikt mnie nie wyprzedzi. U nas jest często tak, że jedziemy już nawet 55 km/h i jestem wyprzedzany, bo komuś jest to za wolno.
Czy możemy się spodziewać takiego samego efektu jak po zaostrzeniu niedawno taryfikatora mandatów? Nagle zauważyliśmy na ulicach, że mimo wszystko wszyscy trochę zwolnili.
Maksymalna liczba punktów to jest 15 zamiast 10. Jak kierowca jedzie i popełnia serię wykroczeń, to punkty są sumowane, ale nigdy nie przekroczy w sumie 15 punktów. To może jest to uczciwe. Jak jedziemy bardzo brzydko, po liniach i tak dalej, to dostaniemy tylko 15 punktów. Niemniej jednak wprowadzono, że okres karencji wynosi dwa lata, a nie rok i to już jest bardzo duża trudność.
Z podwójnych mandatów dla recydywistów przeszliśmy płynnie do zwiększonego taryfikatora punktowego. Czyli zamiast 10 punktów dostajemy 15 punktów za najbardziej rażące naruszenia.
Chodzi o zachowania względem pieszych - omijanie, wyprzedzanie i nieustąpienie pierwszeństwa osobie, która jest niepełnosprawna. Uwaga, takiej osobie ustępuje się pierwszeństwa nawet tam, gdzie nie ma wyznaczonego przejścia. Teraz trzeba bardzo uważać na pieszych. Te mandaty będą przykre dla tych, którzy w ciągu ostatnich dwóch lat popełnią identyczne wykroczenia. Centralna Ewidencja Pojazdów i Kierowców jest już sprawna i teraz policjanci, którzy zatrzymują kierowcę, który popełni wykroczenie, sprawdzają, jak i kiedy popełnił ostatnie wykroczenie. I się zdziwimy. My już dawno zapomnimy o dokonanym wykroczeniu, a policjant mówi, że się mieścimy w tym okresie dwóch lat i naliczy nam podwójny mandat. To znaczy zamiast 1000 zł, będzie na przykład 2000 zł. Było 2000 zł za przejazdy kolejowe, będzie 4000 zł. Może kary finansowe dadzą do myślenia wielu kierowcom, żeby jednak zdjąć nogę z gazu i być ostrożniejszym.
Czyli od 17 września, gdy w ciągu dwóch lat, policjanci dwa razy zauważą, jak wyprzedzamy bezpośrednio przed przejściem czy na przejściu dla pieszych, to tracimy prawo jazdy.
Niestety to jest taka bardzo bolesna kara, ale niektórzy nie zdają sobie z tego sprawy. Dopiero kiedy dotknie ich ten problem, to dopiero uprzytamniają. Ci wszyscy, którzy się interesują i słuchają komunikatów prasowych, będą wiedzieli, że mandaty są piekielnie drogie i aż przez dwa lata mamy te punkty. Punkty się kasują po dwóch latach, ale nie od momentu popełnienia daty wykroczenia tylko od momentu uiszczenia opłaty mandatowej. Liczy się data opłacenia mandatu, a nie data wykroczenia. Niektórzy zwlekają z opłaceniem mandatu, niektórzy płacą dopiero po pół roku, po jakiś upomnieniach... więc dopiero się zdziwią.
Spotkał się pan już z taką sytuacją, że kierowca był przekonany, że jadąc na drodze wielopasmowej, nie zrobił żadnego niebezpiecznego manewru, a nagle został zatrzymany przez policję i się okazało, że właśnie wykonywał manewr wyprzedzania bezpośrednio przed przejściem dla pieszych?
Nasze prawo o ruchu drogowym nie jest aż tak zdefiniowane. Wyprzedzanie to przejeżdżanie obok pojazdu będącego w tym samym kierunku. Słowo obok oznacza, że jakby na sąsiednim pasie, czyli jak jadą dwa pojazdy, są rozdzielone kilkoma pasami, to nie zachodzi tu te "bezpośrednio obok". I tutaj niektórzy kierowcy mają problem na jezdniach wielopasowych, gdzie jest cztery, pięć lub więcej pasów w jednym kierunku, to czasami jadący skrajnymi pasami kierowcy nie zwracają w ogóle na siebie uwagi. Po prostu jadą swoim tempem, a jednak jest to w rozumieniu sądu raczej wykroczenie. Więc teraz, zbliżając się do przejść, bardzo trzeba obserwować sytuację obok, gdyż kierowcy zachowują się bardzo nerwowo.
Już lekkie zbliżanie się do samochodu, który jedzie sąsiednim pasem, może być odebrane jako wyprzedzanie przed przejściem dla pieszych?
Niestety tak, bo różnica prędkości nie jest określona, ile na godzinę i czy pół samochodu decyduje, że to jest kara, czy ćwierć samochodu, czy tylko długość zderzaka. Jest brak precyzji. Nasze prawo o ruchu drogowym posiada wiele takich luk, gdzie można dyskutować w nieskończoność.
Wśród przepisów pojawi się także definicja tak zwanych przejść sugerowanych. Nie będą one oznaczone, będą to punkty, w których po ustąpieniu pierwszeństwa pojazdom piesi będą mogli przejść przez drogę. Możliwość taką mają sugerować drogowcy. Czy wiadomo, w jaki sposób?
To jest uznaniowa sprawa drogowców i kultura już samego pieszego. Moim zdaniem nie należy bardzo pozostawiać obywatelowi wolnego wyboru, robi się tylko niepotrzebny bałagan. Jeżeli drogowcy oznaczą jakoś to przejście i będą jakieś tablice informacyjne, to może piesi zechcą jednak przechodzić w sposób taki, że będą najpierw czekać na pojazd, a dopiero potem spokojnie przejdą.
Tak czy inaczej, zalecamy ostrożność wokół istniejących już przejść dla pieszych i tych przyszłych, które pojawią się na naszych drogach. Dziękuję serdecznie za rozmowę.