Radio Białystok | Gość | abp Józef Guzdek - metropolita białostocki
"Myślę, że te święta przyniosą takie otrzeźwienie, że wszystko jest potrzebne, że trzeba żyć na pewnym poziomie, ale nie zapominajmy o tym, że jesteśmy bytami przygodnymi" - mówi abp Józef Guzdek.
Tegoroczną Wielkanoc będziemy przeżywać w cieniu wojny na Ukrainie. Czego może nas nauczyć ta wojna? Jak w świetle nauki chrześcijańskiej możemy pomóc Ukraińcom ją wygrać? O tym z metropolitą białostockim, abp. Józefem Guzdkiem rozmawia Dominika Dębska.
Dominika Dębska: Księże arcybiskupie, wydaje się, że w tym roku Wielki Piątek od przeszło 50 dni dzieje się na naszych oczach. Mamy za naszą wschodnią granicą wojnę, giną ludzie. Jak zawsze dzieją się takie tragedie, nasuwa się takie pytanie: "Gdzie w tym wszystkim jest Bóg?".
abp Józef Guzdek: W Wielki Piątek 2 000 lat temu okazał różne postawy. Byli ludzie podli - Judasz, który zdradził za 30 srebrników, Piłat, który był skorumpowany, obawiał się, że utraci swoje stanowisko, więc wydał wyrok na Jezusa w pustym geście obmycia rąk i słowach "to nie moja odpowiedzialność", i byli okrutni żołnierze. Ale przecież wtedy, w tamten Wielki Piątek, okazało się, że są ludzie szlachetni - to Weronika, która ocierała twarz Jezusowi, to Szymon z Cyreny, który pomagał nieść krzyż. Wtedy byli ludzie dobrzy i byli ludzie okrutni.
Mamy Wielki Piątek 2022 roku. Widzimy okrutnych żołnierzy, którzy zadają śmierć, zniszczenie, mamy również tych, którzy podobnie jak Piłat milczą, umywają ręce, mamy całą rzeszę ludzi. Nigdy nie zapomnę słów, które wypowiedział Abraham Joshua Heschel, którego pytano o Auschwitz "A gdzie był Bóg?", a on jako Żyd kazał pytać "A gdzie był człowiek?". I dzisiaj też nie pytajmy "Gdzie jest Bóg?". A jeśli tak, to powiedzmy - Bóg jest w tych prześladowanych, zabitych, wypędzonych, bo wszystko cokolwiek jednemu z braci czynicie, mnie samemu czynicie. Pojawia się pytanie "A gdzie jest człowiek?" i trzeba je powtarzać, trzeba krzyczeć "Gdzie jest człowiek?!".
Miejmy nadzieję, że te święta będą mimo wszystko chociaż trochę radosne, ale też będą zdecydowanie refleksyjne. Wojna się jeszcze nie skończyła, za wcześnie na podsumowanie, ale myślę, że możemy już siebie zapytać, czego wojna na Ukrainie powinna nas nauczyć?
Przede wszystkim, że pokój nie jest darem, ale zadaniem. Trzeba pokoju strzec, trzeba pokój budować. Najpierw w sercach i umysłach ludzi. Druga rzecz, wojna powinna nas nauczyć, choć powinna już i pandemia nas nauczyć, że nie jesteśmy nieśmiertelni, a więc odnieśmy się do Boga, powróćmy do świątyni i właśnie przylgnijmy do Chrystusa Zmartwychwstałego, który mówi: "Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym". I to jest ciekawe i bardzo budujące, że ludzie zaczynają wracać do kościołów, do świątyń. Księża podkreślają, że ludzi jest coraz więcej, korzystają z sakramentu pokuty. Myślę, że te święta przyniosą takie otrzeźwienie, że wszystko jest potrzebne, że trzeba żyć na pewnym poziomie, ale nie zapominajmy o tym, że jesteśmy bytami przygodnymi. Przylgnijmy do Zmartwychwstałego, bo on jest źródłem optymizmu, że zło zostanie pokonane, że śmierć przegra i sukces odniesie życie.
Ksiądz arcybiskup powiedział tutaj o tym zwycięstwie w perspektywie eschatologicznej, ale też ciągle zadajemy pytanie, co zrobić, żeby Ukraińcy zwyciężyli z Rosją? Tutaj są takie sprzeczne opinie, że z jednej strony Ukraina ma prawo do obrony, a z drugiej dozbrajanie Ukrainy może prowadzić do eskalacji konfliktu. Ksiądz arcybiskup jest pasterzem, ale też jest generałem. Jak najlepiej pomóc Ukrainie w kontekście tej wojny?
Wszyscy wzywają do modlitwy, bo rzeczywiście potrzeba tutaj jakieś inspiracji z wysoka, żeby się ludzie opamiętali. Modlitwa jest także czasem refleksji po to, by odkryć, jak to naprawdę być powinno. Oczywiście wojna jest złem. W Ewangelii nie słychać szczęku oręża, jest wezwanie do przebaczenia, do pokoju, do miłości. Ale syn oficera Wojska Polskiego Karol Wojtyła, Jan Paweł II, powiedział w 1983 roku, są takie sytuacje i takie chwile, kiedy Chrześcijanin jest zobowiązany chwycić za broń, jest zobowiązany stanąć w obronie najwyższych wartości. Dlatego pochylamy się, i to robił Jan Paweł II, przed pomnikami obrońców naszej ojczyzny, obrońców wolności, godności człowieka i to w czasie wojny, ale także i w czasie powojennym, chociażby pomnik upamiętniający ofiary kopalni "Wujek", stanu wojennego. My nie nawołujemy do wojny, ale podkreślamy prawo do obrony. Gdyby ktoś zaatakował żony, dzieci, to mężczyzna ma prawo, a nawet obowiązek, stanąć w ich obronie. Naród to jest nic innego jak taka wielka rodzina, to rodzina rodzin.
Oczywiście między innymi kapelani i Kościół mają obowiązek przypominać, że na polu bitwy jest wróg. Tym wrogiem są Rosjanie, są rosyjscy żołnierze, ale po zakończeniu bitwy to jest też człowiek. To, co się dowiadujemy, jak rosyjscy żołnierze postępują i co robią z cywilami, to jest dramat, bo i wojna ma pewne zasady, żołnierza obowiązuje pewien etos. Tam wszystko zostało podeptane. Dlatego też trzeba to powiedzieć, my musimy im pomóc, bo oni walczą za wolność naszą i waszą. Myśmy to często mówili i jesteśmy na przykład do dzisiaj wdzięczni narodowi węgierskiemu, który w roku 1920 dostarczył nam broń, amunicję, bo inaczej byśmy nie odparli nawały bolszewickiej. Ja myślę, że w tych samych kategoriach trzeba spojrzeć na Ukrainę. Trzeba im dostarczyć broń, bo oni walczą za wolność naszą i waszą.
Dziękuję bardzo. Życzymy spokojnych przede wszystkim świąt wielkanocnych i radosnych, choć w takim trudnym kontekście, ale by ta radość jednak chociaż w te dni zwyciężyła.
Bardzo dziękuję. Ja również życzę przeżywania tych świąt w gronie rodzinnym, żeby właśnie ten, który powitał apostołów, mówiąc "pokój wam", żeby ten pokój również zagościł w naszych sercach, w naszych rodzinach, a wtedy będzie radość i życie bardziej jest sensowne. Pogodnych, spokojnych, radosnych świąt Wielkiej Nocy.