Radio Białystok | Gość | Dariusz Piontkowski - wiceminister edukacji i nauki
"Na razie w Polsce żadna grupa zawodowa nie jest poddana obowiązkowym szczepieniom. (...) Gdyby rzeczywiście pojawiłaby się chęć wprowadzenia obowiązkowych szczepień, to być może nauczyciele mogliby być jedną z takich grup" - mówi Dariusz Piontkowski.
Ministerstwo Edukacji i Nauki chce, aby nauka była cały czas kontynuowana w formie stacjonarnej, a szkoły zamykane w ostatniej kolejności. Czy informacje o narastającej czwartej fali pandemii, która już przerosła wszystkie przewidywania zweryfikuje to stanowisko i czy resort rozważa ewentualne lokalne lockdowny – m.in. o tym z wiceministrem edukacji i nauki Dariuszem Piontkowskim rozmawia Dorota Niebrzydowska.
Dorota Niebrzydowska: 87 szkół pracujących w systemie hybrydowym, jedna placówka całkowicie zdalna, ponad 6000 uczniów na zdalnym — taką sytuację mamy w Podlaskiem na wczoraj. Są klasy, które w tym roku szkolnym, a przypomnę, że mamy dopiero drugi miesiąc tego roku szkolnego, były kierowane na zdalne nauczanie już po kilka razy. Czwarta fala nie odpuszcza. Czy to już czas pana zdaniem, żeby podjąć decyzję o czasowym zamknięciu szkół, przynajmniej na obszarze województw gdzie zakażeń przybywa najwięcej, a podlaskie niestety niewątpliwie do takich należy?
Dariusz Piontkowski: Tak, jest jednym z trzech, w którym jest stosunkowo dużo zakażeń, to prawda. Tak jak w poprzednich falach epidemii nasze województwo nie należało do czołówki, to tym razem jest inaczej. Ale jak pani wspomniała, jest tak naprawdę jedna szkoła, w której całkowicie trzeba było przerwać zajęcia ze względu na większe zagrożenie epidemiczne.
Było już pięć panie ministrze.
Tak, ale w tej chwili jedna, z tego, co pani podała. To oznacza, że ta sytuacja na razie w szkołach nie jest aż tak straszna, jakby się mogło wydawać. Część szkół korzysta z tych przepisów, które pozwalają elastycznie reagować na zagrożenie i wysyła część klas na naukę zdalną, jest nauczanie hybrydowe, większość uczniów uczy się stacjonarnie. Doświadczenia poprzednich fal epidemii i doświadczenia z nauką zdalną nakazują nam jednak utrzymywać naukę stacjonarną tak długo, jak się da.
A taka hybryda pana satysfakcjonuje, bo to chyba jednak nie jest optymalny sposób nauczania.
Oczywiście, że nie. Wolelibyśmy, aby wszystkie szkoły uczyły się w trybie stacjonarnym, ale bezpieczeństwo uczniów, nauczycieli i pracowników też jest istotne i trzeba na to zwracać uwagę. Stąd to przechodzenie na naukę hybrydową, ale po kilku, kilkunastu dniach uczniowie wracają do nauki stacjonarnej. Na pewno jest to lepsze niż gdyby na miesiąc, dwa czy trzy znowu zostały zamknięte szkoły.
Panie ministrze, zadawałam panu to pytanie przed rozpoczęciem roku szkolnego, a teraz wrócę do niego — jedna zakażona nauczycielka koronawirusem lub też nauczyciel wyłącza z zajęć kilka klas i kolejnych nauczycieli. Powstaje taki efekt domina. Czy pana zdaniem nie czas rozważyć obowiązkowych szczepień dla nauczycieli, tak jak zrobiły to inne państwa?
Na razie w Polsce żadna grupa zawodowa nie jest poddana obowiązkowym szczepieniom. Ostateczną decyzję w tej sprawie będzie podejmowało Ministerstwo Zdrowia. Na razie nie słyszałem, aby taki plan się pojawił, natomiast gdyby rzeczywiście pojawiłaby się chęć wprowadzenia obowiązkowych szczepień, to być może nauczyciele mogliby być jedną z takich grup.
To inny pomysł ministerstwa, który też nie do końca się sprawdził, a mianowicie szczepienia w szkołach. Na początku września dużego zainteresowania nie było, ale teraz, kiedy większość uczniów i rodziców doświadczyła już tego nauczania hybrydowego, może można do tego wrócić?
Cały czas zachęcamy dyrektorów i nauczycieli do tego, aby prowadzili akcję informacyjną. Przypomnę, że to nie Ministerstwo Edukacji prowadzi szczepienia. My jedynie próbowaliśmy pomóc Ministerstwie Zdrowia, rządowi w rozpropagowaniu idei szczepień, a decyzję co do szczepienia uczniów podejmują przecież rodzice. Mam nadzieję, tak jak pani wspomniała, że rzeczywiście narastająca fala epidemii zachęci tych rodziców, którzy dotąd nie pozwalali na zaszczepienie swoich dzieci, aby tym razem już to zrobili.
Pojawiają się też głosy, chociaż wiem, że tutaj minister Czarnek jest temu bardzo przeciwny, że skoro niezamknięcie szkół, to chociaż możliwość nauki w szkole dla uczniów zaszczepionych, szczególnie dla tych, którzy przygotowują się do matury, do egzaminu ósmoklasisty. To kolejne roczniki, musi pan przyznać, poszkodowane przez pandemię.
Tak, ale my na razie w ogóle nie wyłączamy szkół, więc pomysł o tym, że tylko zaszczepieni mieliby się uczyć w szkołach…
… chodzi o tę hybrydę, że nie przed komputerem, a mogliby przychodzić do szkoły.
Tu tak naprawdę są decyzje Ministerstwa Zdrowia i proszę pamiętać, że jeżeli część klas jest na nauczaniu zdalnym to trudno jednocześnie prowadzić zajęcia stacjonarne i zajęcia zdalne. Raczej powinny być to całe klasy tak, aby w miarę jednolicie prowadzić te zajęcia.
To teraz panie ministrze HiT (Historia i teraźniejszość). To osobny przedmiot, który ma być od września przyszłego roku w szkołach ponad podstawowych i to pan, zdaniem ministra Czarnka, zajmuje się tymże przedmiotem.
Tym zajmują się przede wszystkim eksperci, którzy przygotowują założenia tego programu. Jako ministerstwo współpracujemy z kilkoma osobami, zarówno z naukowcami, jak i z praktykami, autorami podręczników czy ekspertami Centralnej Komisji Egzaminacyjnej. Jest to pokłosie zapowiedzi pana premiera Jarosława Kaczyńskiego o konieczności zwiększenia nacisku na nauczanie historii najnowszej, zwłaszcza historii Polski. Bo rzeczywiście tak jest, że w ostatnich latach szkoły średniej to uczniowie zainteresowani są już przede wszystkim przedmiotami maturalnymi, a historię wybiera tylko niewielka część z nich, w związku z tym z mamy wrażenie, że duża część uczniów nie zna historii najnowszej. Zwłaszcza było to widoczne w tych podstawach programowych, które stworzyły rządy PO-PSL.
Nie mówiąc już o historii swojego regionu.
Tak, to prawda, ale trzeba powiedzieć wyraźnie o tych podstawach programowych, które były związane z gimnazjami, potem szkołami ponadgimnazjalnymi. Nie wiem, czy większość naszych słuchaczy wie, ale ci uczniowie systematyczny wykład historii kończyli w pierwszej klasie szkoły średniej, potem w klasie drugiej i trzeciej, czyli w klasie maturalnej, nie mieli już w ogóle systematycznego wykładu, tylko wyrywki z historii i wiedzy o społeczeństwie.
Oczywiście ci, którzy byli sprofilowani inaczej niż humanistycznie.
Tak, humanistycznie to jest zaledwie kilka procent wszystkich uczniów. To oznaczało, że kilka roczników młodych Polaków praktycznie nie zna historii najnowszej i stąd pomysł, aby zwiększyć nacisk na historię najnowszą. Pracujemy w tej chwili nad założeniami przedmiotu, tak aby z jednej strony nie powiększać liczby godzin, które musieliby spędzać uczniowie w szkole, ale jednocześnie pozmieniać podstawę programową tak, aby każdy uczeń miał rzeczywiście za sobą kurs historii najnowszej, zwłaszcza dotyczącej historii Polski.
I znał historię swojego kraju. Teraz cytat panie ministrze: „musimy zacząć wygrywać wybory. Wiem, że uda nam się osiągnąć sukces. To może być najsilniejsza partia w województwie podlaskim”. Słyszał pan tę deklarację?
Nie wiem, to pewnie nie jeden polityk mówił takie rzeczy.
Tak mówił Krzysztof Truskolaski, poseł Platformy Obywatelskiej i nowy przewodniczący podlaskich struktur. Co ten wybór i ta deklaracja oznacza dla podlaskiego PiS i pana jako szefa struktur partii rządzącej w Podlaskiem?
Wszystkie partie ze sobą konkurują, chcą uzyskać jak najlepsze wyniki. Bez względu na to, kto zarządza strukturami Platformy Obywatelskiej, program się nie zmienia. Chociażby reakcje na to, co się dzieje na wschodniej granicy Polski z Białorusią, pokazują, że raczej trudno będzie tej partii zdobyć sympatię większości mieszkańców naszego województwa.
Dużo jest do zrobienia, bo podlaskie jak widać, jest doświadczone i kryzysem migracyjnym i kolejną falą koronawirusa w sposób dotkliwy. Dziękuję bardzo za rozmowę.