Radio Białystok | Gość | Jan Frania [wideo] - wiceprezes Zarządu PGE Dystrybucja
"Ładowarki do samochodów elektrycznych powinny być zlokalizowane w pobliżu centrum handlowego, kościoła, bądź tam gdzie częściej ludzie przyjeżdżają i potrzebują doładować samochód, który się pojawi".
Około stu stacji ładowania samochodów elektrycznych powstanie w najbliższych latach w Białymstoku; a kilkaset w województwie podlaskim. Na razie samorządy muszą wskazać miejsca gdzie one powstaną. O tym dyskutowano wczoraj na IV Regionalnym Forum Energetycznym w Białymstoku. Ponadto trzeba zmodernizować sieć energetyczną, aby minimalizować przerwy w dostawach prądu spowodowanych awariami sieci. O tym z wiceprezesem Zarządu PGE Dystrybucja d/s Rozwoju Janem Franią rozmawia Lech Pilarski.
Lech Pilarski: Jeszcze do niedawna sieć energetyczna w województwie podlaskim była jakby zapomniana, często zdarzały się przerwy w dostawie energii elektrycznej. Czy w najbliższych latach można się spodziewać większych inwestycji i odnowienia sieci?
Jan Frania: Z mojego punktu widzenia, jako wiceprezesa zarządu PGE Dystrybucja, nie została zapomniana ani zaniedbana, natomiast rzeczywiście część naszej sieci, szczególnie sieci niskiego napięcia pamięta lata 80 i wcześniej, dlatego że po latach powszechnej elektryfikacji, później została zmodernizowana część w większym lub mniejszym stopniu. Nie ukrywam, że jeśli mówimy o sieci niskiego napięcia, to ona była modernizowana i jest modernizowana w kolejności ilości, że tak powiem konsumentów czyli odbiorców energii elektrycznej.
Nasze województwo nie należy do zbyt gęsto zaludnionych, w związku z tym odczuwaliśmy, że jesteśmy jakby na krańcu energetycznego świata.
Nie jesteśmy na granicy energetycznego świata, niemniej jednak rzeczywiście jeśli chodzi o stopień nasycenia na kilometr sieci, jakkolwiek byśmy to liczyli - rzeczywiście jest mały, sieć jest bardzo rozległa, co przy tej ilości pięknego krajobrazu, ale lesistego, daje efekt taki, że rzeczywiście przy większych podmuchach, a teraz tę pogodę mamy coraz bardziej nieprzewidywalną i przy huraganowych wiatrach, efekt jest taki jaki jest, że uszkadzają się linie.
Czy nastąpi zamiana linii energetycznych rozwieszonych na słupach na kable, na coś co będzie ograniczało liczbę awarii?
Rzecz jest taka, że od 1 stycznia tego roku jako PGE Dystrybucja rozpoczęliśmy potężny program, nazywamy to zamianą linii napowietrznych średniego napięcia na kablowe. Naszym ambitnym zamierzeniem jest osiągnięcie poziomu 30% zastąpienia linii napowietrznej kablowymi, mówię o 15 kW, czyli do średnim napięciu do roku 2023.
Jako grupa powiem tylko dla zobrazowania sytuacji, że zamierzamy w tym czasie położyć 15 000 km kabla, co daje w przeliczeniu obrazowo na pojedynczą żyłę, bo trasa kabla składa się z trzech - dłużej niż równik - 45 000 km pojedynczej żyły. I zamierzamy najwięcej właśnie w województwie podlaskim, w oddziale Białystok sieci napowietrznej, zostanie zastąpionych przez kablową, co nam poprawi sytuację w zasilanie odbiorców, skróci czas, bo prawdę mówiąc dla nas takim spędzającym sen z oczu współczynnikiem jest współczynnik SAIDI, tak zwany, wartość tego jest co roku zmniejszana, ustanawiane przez prezesa URE, z którego jesteśmy bardzo ściśle rozliczani.
Co to oznacza?
Ten współczynnik SAIDI jest to ilość minut przerwy w dostawie energii elektrycznej w ciągu roku na jednego odbiorcę.
Jaki jest na razie ten wskaźnik?
W tej chwili mamy za poprzednie lata w granicach ponad 400 minut, ambitnie jest, żeby było poniżej 300. Jeśli przekroczymy, mamy problem - jesteśmy bardzo ściśle rozliczani przez prezesa URE, jeżeli przekraczamy te umowne minuty, to mamy wtedy kary liczone w dużych milionach złotych.
Ale problem jest taki też, że przywracanie zasilania, na przykładzie roku 2016 bądź 2017, co wydarzyło się w okolicach Chojnic, jak wspomniałem wcześniej o huraganowych wiatrach, a one taką mają jakąś taką tendencję w tej chwili, że wąskim pasmem idą, a niszczą bardzo silnie, prawie że 100% infrastruktury, łącznie ze stacjami transformatorowym. Stąd musimy być i na to przygotowani, z zapasami magazynowymi włącznie.
Spodziewając się tych zmian pogodowych musicie zainwestować w unowocześnienie sieci, ale rosną oczekiwania odbiorców, że tych przerw będzie mało, bo nasze gospodarstwa, a także gospodarstwa rolne, nie tylko te domowe są wyposażone w coraz większą liczbę sprzętu elektronicznego, elektrycznego. Czekamy zatem, żeby nie było tych przerw?
Prawo w tej chwili nakłada na operatorów sieci dystrybucyjnej obowiązek, że po pierwsze tych przerw ma być coraz mniej i po drugie jakość tej energii dostarczanej elektrycznej, czyli napięcie, częstotliwość i pochodne muszą być odpowiednie. W przeciwnym razie uszkadzałyby się te właśnie wrażliwe urządzenia elektroniczne, a w zasadzie wszędzie mamy teraz elektronikę, od odkurzacza po zmywarkę i wszystkie inne.
Nie mówiąc o urządzeniach obsługujących gospodarstwa rolne.
Też, oczywiście wszystko jest zautomatyzowane, więc po to, żeby przed uszkodzeniami się zabezpieczać, z drugiej strony skrócić czas przerw - po to między innymi potężne inwestycje będą dokonywane.
Z jednej strony modernizacja sieci, ale z drugiej strony oczekiwania także mamy w związku z tym, że zaczyna się w Polsce elektromobilność. Chcemy mieć miejsca, w których moglibyśmy doładować nasze samochody elektryczne, jeśli ktoś taki posiada.
Tak, jako PGE Dystrybucja organizujemy właśnie teraz w kwietniu i maju fora samorządowe, ponieważ ustawa o elektromobilności nakłada na samorządy obowiązek wytypowania miejsc w zależności od ilości mieszkańców, infrastruktury i tak dalej, do ładowania samochodów, w przyszłości elektrycznych.
Taką datą magiczną, deadline'm jest 31 grudnia 2020, gdzie samorządy we współpracy z operatorem, czyli z naszymi przedstawicielami, Rejonami Energetycznymi ustalą miejsca lokalizacji tych ładowarek w zależności od stanu technicznego sieci, od możliwości przesyłowych i możliwości na danym terenie i zapotrzebowania oczywiście, dlatego że nie po to będą wyłożone pieniądze, zainwestowane, żeby ładowarka była i ktoś ją tam pokazywał, tylko po to że jeżeli jest większa przepustowość danej drogi wojewódzkiej, czy krajowej, czy lokalnej w porównaniu do innej - to tam powinna być zlokalizowana, bądź w pobliżu centrum handlowego, bądź pobliżu kościoła, bądź tam gdzie częściej ludzie przyjeżdżają i potrzebują doładować samochód, który się pojawi.
Powiem tylko tak informacyjnie, że w tej chwili stopień nasycenia samochodami na 100 000 mieszkańców w Polsce wynosi 1,6, a w Norwegii 866. Ale ambitnym założeniem jest rok 2025, gdzie ma być 1 000 000 samochodów elektrycznych, wbrew pozorom w dużych miastach tych samochodów elektrycznych rzeczywiście przybywa i potrzeba ładowania coraz częściej występuje.
Ile takich punktów ładowania będzie na przykład w Białymstoku?
Dla miasta wielkości Białystok, Lublin takich punktów ładowania powinno być przynajmniej 100. Liczymy na to, że po wskazaniu przez samorządy takich lokalizacji czynnie włączą się również przedsiębiorcy, którzy zechcą zajmować się tym działem, że tak powiem gospodarki.