Radio Białystok | Felieton | Szczepionki - felieton Marka Gąsiorowskiego
Czeka nas narodowe szczepienie przeciwko SARS-CoV-2. Tak zapewniał rząd. Wielu tę informację przyjęło z radością, bo to oznacza pokonanie pandemii i zniesienie wszelkich związanych z nią obostrzeń. Powrót do normalności jest coraz bliżej. Jednak spora część z nas do całego przedsięwzięcia podchodzi z dużym dystansem.
Już z krótkiej sondy ulicznej widać, że przed rządem spore wyzwanie. Szczepienie przez nasze społeczeństwo traktowane jest z dużym dystansem. Potwierdzają to też liczne sondaże, które Polaków i Rosjan stawią w Europie na końcu stawki chętnych. Grupa tych, którzy na pewno przyjmą dawkę antidotum przeciwko SARS-CoV-2 jest nieco większa niż tych, którzy owego leku nie chcą przyjąć.
W grupie niezdecydowanych na tak, i niezdecydowanych na nie, proporcje są podobne. Czeka nas zatem duża dawka szczepionkowej propagandy. Czy okaże się ona skuteczna? To w dużej mierze zależy od doniesień, jakie napłyną z krajów, które już podają lek. Jeśli nie będzie wieści o skomplikowanych przypadkach powikłań po przyjęciu specyfiku, duża część tej niezdecydowanej grupy, twierdzącej, że "raczej tak", da się zaczepić. A co z tymi, którzy twierdzą, że raczej nie, bo nie mają zaufania do tak szybko wprowadzonego na rynek leku?
Tu sporą rolę odegra edukacja. Argumentem powinien być fakt, że koncerny wykorzystały wiedzę z badań pokrewnych, nie mniej groźnych wirusów, że nie wprowadzają do organizmu osłabionego wirusa, a jedynie wygenerowany na podstawie kodu RNA tzw., list gończy, by nasze służby w organizmie sprowokować do produkcji przeciwciał. Czy to wszystko przekona choćby 60 procent naszego społeczeństwa? Przecież minimum tylu z nas musi przyjąć lek, byśmy nabrali tzw. odporności stadnej.
Co z ostatnią grupą najbardziej zatwardziałych antyszczepionkowców? Z mitami i legendami jest jak z Yeti, nikt nie widział, ale wszyscy twierdzą, że jest. Nie da się przekonać ślepo wierzących w to, że wraz ze szczepieniem, wprowadzą nam do organizmu mikro czipy, by przejąć nad nami władzę, że lek pozbawi nas płodności, że szczepionki powodują kilka szkodliwych i długotrwałych skutków ubocznych, które jeszcze nie zostały rozpoznane, że szczepienie może doprowadzić do śmierci. Lista takich zabobonów jest długa. Tu skuteczne mogą być benefity – osoby zaczepione nie podlegają kwarantannie i to we wszystkich dotychczas praktykowanych przypadkach, na pewno ułatwi życie.
Nie sposób oprzeć się wrażeniu, że ów dystans do szczepionek trąca zbiorową hipokryzją. Polacy są lekomanami. Plasują się od lat w ścisłej światowej czołówce. Na potęgę przyjmują mnóstwo tabletek, szczególnym popytem cieszą się te dostępne bez recepty. Specyfiki przyjmowane bez kontroli lekarzy, aplikowane długotrwale czynią o wiele więcej szkód niż szczepionka, która jeszcze nikomu nawet w fazie testów nie zaszkodziła.